top of page

Untitled - Nieuprawny #3

  • Noelia Martyna Rozinkiewicz
  • 20 gru 2020
  • 13 minut(y) czytania

Darmowe Opowiadanie, +12 lat,

odcinek zawiera treści które mogą być nieodpowiednie dla dzieci.

Wszelkie prawa zastrzeżone.


Wcześniejsze odcinki:


Król po odwiedzeniu swojej Matki, szedł korytarzami w kierunku swojej komnaty; bawiąc się przy okazji sztyletem, który dostał w podarunku od Iwana.;

-Królu. -Niran ukłoniła się.

-Cześć, Niran. -Przywitał się Władca.

-Chciałaś mnie widzieć.

-Sądziłem, iż pognasz za mym bratem.

-Jest dorosłym człowieka, nieprawdaż? -Kapłanka westchnęła.

-Racja, lecz wciąż zachowuje się jak dziecko które je za dużo słodyczy. Tylko że on pije alkoholu, a nie je za dużo słodkiego.

-Poradzi sobie. Ty zaś powinieneś zastanowić się nad propozycją ślubu z Cesarzową.

-Niran, nie baw się w politykę.

-Ale.

-Bez ale.

-Od dnia naszej rozmowy czaruje oraz modlę się byście byli razem.

-Niran, dosyć! Bo będę musiał skończyć twoje namowy fizycznie.


***


-Droga siostro... -Zaczęła Kobieta, patrząc na pusty pergamin przed sobą. Siedziała w swojej komnacie w towarzystwie Izabeli, Elizy oraz sióstr bliźniaczek - Cansel Betil, Cansu Betül.

Delikatnymi palcami ściskała gęsie pióro, które wcześniej zamoczyła w atramencie. Nie była jednak stanie czegokolwiek napisać, myśli jej krążyły wokół tylu spraw.

-Izabela. -To mówiąc, odłożyła pióro, zerkając na opiekunkę wyszywającą chustę. Kobieta zerknęła na nią ze spokojem, poprawiając się nieznacznie na ławce ustawionej niedaleko kominka.

-Cesarzowo, cóż się stało? -Spytała.

-Czy to na pewno dobra decyzja? -Władczyni wstała od stołu. podnosząc przy tym rąbek swojej szafirowej sukni. Pozostałe dwórki oderwały się od swoich robótek, patrząc, jak Cesarzowa chodzi niespokojnie po komnacie.

-W sprawie? -Izabela odłożyła chustkę na bok, skupiając całą swoją uwagę na ludzkiej postaci smoczycy. Było rano, po śniadaniu, za godzinę odbędą się narady.

-Moje siostry. -Monarchini stanęła na środku komnaty, składając ręce ku modlitwie.- Nie chcę jej posyłać w ręce Zygmunta.

-Ten człowiek może obronić ją przed buntownikami. -Do rozmowy dołączyła Eliza siedząca przy oknie.

-Obronić? -Cesarzowa uśmiechnęła się nieznacznie pod nosem.- Znam go. Wpatrzony nie jest w moją siostrę, ale w jej koronę. -Dodała ze smutkiem, opadając na wcześniej zajmowane przez siebie krzesło.

-Panowie mają rację, to jedyna szansa dla twojej siostry. -Izabela wstała i podeszła do niej.- Przyniosę ci ziół. -Dodała, widząc jej blade lico; skłonił się i po chwili już jej nie było.

-Eliza. -Władczyni zwróciła się do jednej ze swoich dworek.- Myślisz, że będę w stanie kontrolować zapędy Zygmunta na tronie mego ojca? Mej siostry...

-Muszę pomyśleć.

-A ty Cansel Betil, co myślisz? -Oczy władczyni spojrzały na jedną z córek urzędnika Przemysława z majątku Cansel-Cansu-Betil-Betül, skąd między innymi wzięły się imiona dziewcząt. Cansel siedziała wraz ze swoją bliźniaczą siostrą po drugiej stronie stołu. Dziewczęta przybyły do zamku Cesarskiego wraz z swym ojcem, lecz brak im było ogłady czy dworskiej etykiety, z jaką przyszło się spotkać młodej Cesarzowej oraz Izabeli i Elizie w dzieciństwie. Mimo wszystko lubiła z nimi przebywać. O ile Eliza i Izabela mogły być sztuczne i fałszywe, to one nie. Nie umiałby tego zrobić, tak aby Cesarzowa się nie zorientowała.

-Hm? -Władczyni poprawiła się na krześle, odgarniając z ramion ciemne loki.

-Cesarzowa... Jeśli boisz się o jej bezpieczeństwo, należałoby posłać na jej dwór zaufane sługi, które informowałyby cię o każdym posunięciu Semburga, choć podobno bardziej pasowało by do niego Sępa Burga.

-Tak, to określenie dobrze oddaje jego charakter. Myślałam nad tym by wysłać do niej... -Przyznała po chwili, podnosząc się do góry. Dwórki spojrzały pytająco. Monarchini uniosła dłoń, prosząc by pozostały na miejscu, po czym wyszła ze swoich komnat. Wolno szła przez puste korytarze swojego domostwa. Po tylu latach życia w nim znała jego tajemnice oraz ciche miejsca, w których mogła się schować przed wścibskim wzrokiem służby, strażników czy dam dworu. Czyniła podobnie i w Pałacu swojego Ojca, który teraz należał do jej siostry. Uciekając przed swym ojcem, swą matkę, a nawet Izabelą. Uwielbiała chłonąć wiedzę, lecz nawet ona potrzebowała od niej znaczącej przerwy. Kobieta zatrzymała się w pustym korytarzu, puszczając przy okazji rąbek sukni, która opadła w kompanii szelestu na brudny, wapienny kamień. Posiedziała tam chwilę i poszła na radę.


***


-Niran, piękna, szpiegujesz mnie czy nie mam kobiety? -Iwan spojrzał na Niran, wycierając dłonie w swój letni płaszczyk.

-Nie. Przecież wiem, że poślubiłeś służbę państwu i jej jesteś wierny. Z resztą ja też. -Powiedziała.

-Ale dla kobiety, to ciężki los. -Powiedział patrząc jej w lico.

-Na małżeństwo i dzieci czas jeszcze się znajdzie. Niech tylko smok zaprzestanie ataków; a Król ożeni się z Cesarzową; wówczas poszukam kandydata. -Odparła.

-Piękna, ale to trwać może lata nawet z dwadzieścia, a tobie lata płynąć będą.

-To nie wyjdę za mąż... trudno... Ojczyzna najważniejsza...

-Albo Królewiczowi potomstwo urodzisz. To również forma patriotyzmu może być.

-Królewiczu, o którym z was mówisz?

-A przed kim teraz stoisz?

-Królewiczu, nie żartuj tak, bo pomyślę że uważasz mnie za ładną kobietę i chciałbyś poślubić mnie. -Niewiasta chwyciła pukiel swoich włosów i zaczęła się nim bawić, unikając jego poirytowanego spojrzenia.

-To najwspanialsza częściej muszę żartować.

-Nie.

-Czego więc chcesz?

-Macie zwabić smoka, pomogę wam. Może to pomoże mojemu planowi, mimo że wolałabym abyś przemówił Królowi do rozsądku i bycie wysyłali posłów.

-Nigdzie nie jedziesz! Ani na wojnę, ani do Cesarzowej! Nie pozwolę na to!

-Chcę wam pomóc.

-Nie!

-Twoja śmierć w niczym nie pomoże. Chyba że Cesarzowej.

-Nie jedź! Zostań tutaj, przy moich siostrach!

-Dobrze, zostanę w stolicy, będę czuwała nad twoim młodszym rodzeństwem, lecz dam wam coś na drogę.

-Mądra decyzja.

-Te zioła mają silny armat, smok lub smoczyca, powinien lub odpowiednio powinna wyczuć ich zapach z daleka. -Powiedziała Kapłanka Niran wyjmując i podając je Iwanowi.

-Niech będzie. -Królewicz schował je do torby przywieszonej do swojego siodła. W ciszy dokończył dalsze oględziny, nie zwracając już uwagi na kapłankę próbującą wyczytać ze swojej dłoni, to czy ma linie małżeństwa i co ona oznacza.

-Iwan? -Mężczyzna zamknął oczy czując, że przed podróżą będzie musiał wypić dzban piwa. Inaczej nie daruje sobie tego co powiedział.

-Powodzenia. -Spojrzał za siebie, lecz nikogo nie zauważył.


***


Jesień -powodująca że spadały na drogę złote liście- dotarła na ich ziemie w tym samym momencie, kiedy oni przekroczyli bramę miasta - Grqwtdnona. Wraz z Królem pojawiła się znacząca armia, maszerująca z nim ze stolicy, dwójka jego braci oraz cztery balisty- skrzętnie ukryte przed szpiegami Cesarzowej. Zamek wciąż rozbudowywał się z podatków przedsiębiorczego miasta, jego największym atutem był kamienny gruby mur, chroniący ich przed mniej spodziewanymi gośćmi. Miejscowość żyła z handlu i przemysłu. Z roku na rok stawała się coraz bogatsza i istotniejsza w gospodarce, nie tylko na arenie wewnątrzkrajowej ale i międzynarodowej.

Król zasiadł na prowizorycznym tronie, po czym spojrzał z neutralnym wzrokiem na swoich dwóch z wielu braci- Iwana oraz Kazimierza.;

-Musimy przygotować się na smoka, bracia. Posłałem na granicę zaufane sługi, którzy rozgłoszą wszem i wobec, że tu jesteśmy z wielką armią.

-Już widzę jak pędzą do Cesarzowej, by się jej przypodobać. -Zaśmiał się najstarszy z braci.

-Co rozkażesz? -Młodszy, o bujnych, brązowych włosach pokiwał głową, czekając na jakiekolwiek słowa Króla. Był ambitny i ciekawy wszystkiego, lecz potrafił myśleć najbardziej przyszłościowo, umiejętności które zdobywał próbował później wykorzystać.

-Chciałbym wyruszyć w stronę granicy. -Iwan zrobił krok do przodu.- Wezmę garstkę ludzi...

-W jakim celu? -Król zmrużył oczy, czując, ze jego ulubiony brat znów prosi się o śmierć.

-Żeby ta... kurw... Cesarzowa nie zorientowała się twojego postępu! Musimy mieć swoich ludzi w okolicznych wioskach. -Iwan stanął przy Królu.

-Rozumiem, lecz wolałbym mieć ciebie tutaj, przy sobie... -Oznajmił. -Ktoś musi trzymać rękę nad twoim wojskiem, masz u nich największe poważanie. Kazimierz zajmie się miastem, zaś ja pójdę do kniei. -Zdecydował Władca.

-To bardzo ryzykowne. -Upierał się Kazik.

-Tu śmierć, tam śmierć. -Skwitował Monarcha.

-No dobrze, i tak cię nie przekonam, lecz weź ze sobą najodważniejszych ludzi... -Powiedział Iwan. Najwyższemu z braci aż zabłyszczały oczy, ukłonił się teatralnie przed Królem i z dumą opuścił halę.

-Bracie? -Powiedział Kazik.

-Zajmiesz się obroną miasta. Rozstawisz balisty tak, by mogły trafić smoka, gdy już pojawi się nad miastem. Pamiętaj Kaziku, że nie chcemy jego śmierci, on musi żyć, byśmy mogli się układać z zachodnią sąsiadką.

-Nie lepiej byłoby ubić potwora?

-A co, gdyby Władczyni znalazła sobie następnego?

-Mówią, że na jednego władcę, przypada jeden smok. Dobrze, zajmę się balistami. Coś jeszcze?

-Powiedz burmistrzowi z czym się tutaj będziemy się mierzyć, lecz aby nie straszył tym ludności.

-Igrając ze smokiem narażamy własnych ludzi...

-Dlatego postaraj się, by nasze włócznie trafiły zwierzę jak najszybciej. Raniony odleci do lasu, lecz w końcu będzie musiał wylądować. Rana musi być poważna, lecz nie na tyle, by zdechł.


***


Władczyni omówiła sprawę małżeństwa siostry jeszcze kilkukrotnie ze swoim dworem. Rozważyła też wszystkie za i przeciw, kiedy skończyła pisać list do swej starszej siostry. Odłożyła pióro, podnosząc wzrok na Izabele siedzącą naprzeciwko niej.

Panie były same, ponieważ sytuacja tego od nich wymagała. Iza zgodziła się wrócić do pałacu w którym kilka i kilkanaście lat temu służyła, tym razem w roli nowej dwórki drugiej z sióstr oraz szpiega swojej pani. Nie było jej łatwo zgodzić się na tą misję. Zostawiała w końcu na obczyźnie swoją kuzynkę - Eliskę, która nawet osiemnastu lat nie miała a miała zostać sama, mając raptem piętnaście lat. Niby dużo, ale jednak była na łasce i nie łasce Cesarzowej. Co się z nią stanie, jeśli Cesarzowa utraci władzę lub zginie w walkach ze wschodem? Eliza była sierotą, jedynymi osobami które miała to ciocia, wujek i ona, a wszyscy byli w innym kraju niż Eliza. Jej kuzynka płakała co noc od kiedy dowiedziała się o ostatecznej decyzji Cesarzowej. Iza jednak nie płakała, była dorosłą kobietą nie chciała pokazać swojej słabości.;

-Tak trzeba, pani. -Szepnęła, widząc wzrok Cesarzowej na sobie.

-Będzie ci towarzyszył mój najlepszy rycerz. -Smoczyca w ludzkim wcieleniu położyła list na srebrnej tacy, po czym zaczęła topić wosk. -Zapewni ci bezpieczeństwo i odda oficjalne listy mej mamie i siostrze.

-A ten? -Izabela spojrzała na pergamin pieczętowany właśnie przez niewiastę.

-Ten jest prywatny; oddasz mej siostrze.

-Nikomu innemu.

-Moja siostra z pewnością z ogromną radością powita cię znowu na tamtym dworze. -To mówiąc, wstała, trzymając w dłoni kawałek pergaminu. Izabela uczyniła to samo, widząc jedynie ból na twarzy dawnej wychowanki.

-Nie zawiodę cię, Pani. -Dygnęła, sięgając po tajemniczą wiadomość.

-Izabela? -Cesarzowa wstrzymała oddech, a w jej oczach pojawiły się łzy.- Zanim nas opuścisz...

-Mów, co się dzieje. -Dwórka schowała dokument w rękawie swojej sukni, po czym skupiła swoją uwagę na Władczyni. Ta dygotała, skubiąc opuszkami palców materiał swojej niebieskiej kreacji.

-Mam koszmary. -Cesarzowa dopiero teraz wypuściła powietrze z ust, lecz zanim służka zdążyła zadać jakieś pytanie, kontynuowała.- Widzę ogień. Widzę też smoczą krew i śnieg. Tylko że smok nie wygląda tak jak ja, ja mam skrzydła, on nie.

-Pani... Może to ze psychicznego zmęczenia? Może wiąż odczuwasz skutki podróży na wschód.

-Nie. Koszmary wracają co kilka dni. -Cesarzowa cofnęła się, a na jej twarzy można było ujrzeć grymas. Biła się z własnymi myślami.

-Odpowiedz mi dokładnie, co widzisz. -Izabela chwyciła ją za dłoń, po czym poprowadziła do ławeczki obok kominka. Usiadły na niej, a młodsza z kobiet zamknęła oczy, próbując uspokoić bicie swego serca. Czuła, jak cała dygocze, wracając myślami do nieprzespanych nocy.

-Ogień i smoka. -Monarchini nie otworzyła powiek, ścisnęła jednak mocniej dłoń opiekunki.- Widzę krew na ściętych drzewach. Moją krew?

-Mów... -Poprosiła kobieta.

-Las staje się biały pod wpływem śniegu. I ktoś, chyba jakiś mężczyzna zmierza, powoli... do rannego smoka... -Smoczyca w ludzkiej postaci otworzyła pełne łez oczy.- Jakby go tropił! Jakby mnie tropił?-Stwierdziła ze strachem.

-Jesteś bezpieczna. -Iza przytuliła się do niej, pozwalając, aby łzy poleciały jej po bladej twarzy. Łkanie zamieniło się w szloch.- Jednak definitywnie odradzam ci kolejny atak...

-Nie mogę teraz przestać. -Cesarzowa oderwała się od niej.- Posłańcy właśnie przynieśli wieści zza granicy. Król Wschodu coś szykuje. Zebrał wielu wojowników i ruszył w naszą stronę. Muszę mu przeszkodzić...

-Tutaj chodzi o twoje życie...

-Oraz o moje królestwo! -Niewiasta schowała twarz w dłoniach, próbując zapanować nad swoimi emocjami. Wzięła kilka oddechów, czując dłoń dwórki na zgrabnych plecach.

-Ludzie potrzebują swojej cesarzowej. -Iza poprawiła jej czarne włosy, odgarniając kilka loków z zmęczonych ramion.

-T-To-To będzie ostatni atak, obiecuję. -Władczyni wyprostowała się, pociągając nosem i wpatrując się w niewielkie okienko na przeciw nim.

-Ostatni? -Dwórka spojrzała na nią z troską.

-Ostatni. -Powtórzyła po chwili ciszy Smoczyca.

-Ostatni?


***


Wiatr zaszeleścił, a sterta śniegu spadła z dużej gałęzi bezlistnego drzewa. Król zerknął za siebie, rozpoznając tajemniczy las, w którym przyszło mu po raz kolejny się znaleźć. Był bardzo mroźny dzień, a on przedzierał się przez wielkie śniegowe zaspy. Chuchnął w swoje drżące dłonie. Które mimo założonych ciepłych skurzanych rękawic i pod nimi drugich jedwabnych rękawiczek wciąż okropnie marzły. Chyba nawet oba małe palce u dłoni odpadną, gdy zdejmie rękawiczki. Był sam. Nagle zapadła przerażała go ciemność, jakby zachodu słońca w ogóle nie było. Albo był, a przemoknięty śniegiem Władca, będący w gęstej puszczy go nie zauważył. Wtem nieznośną ciemną ciszę przerwał przeraźliwy ryk jakiegoś zwierzęcia. Spojrzał przed siebie, słysząc trzask spadających z drzew gałęzi. Ziemia zatrzęsła się, a on uklęknął, chcąc zachować równowagę. Bał się.;

-Na Wszystkich Bogów!!! -Szepnął, wpatrując się w ciemność. Po chwili wstał, otrzepując swój płaszcz ze śniegu. Zaczął się przedzierać przez puszczę, co nie było proste, aby w końcu ujrzeć połamane drzewa, a pośród nich niewielką dziurę. Coś wydało głośny kwik. Dopiero wówczas dostrzegł ogromne zwierzę, bezskrzydłego smoka, przypominającego węża, zlewającego się z ciemnością. Wstrzymał oddech, chcąc sięgnąć po swój sztylet przypasany do pasa. Nie mógł znaleźć tam swej broni!!! Nie było tam broni!!! Potwór otworzył oczy, warknął, ukazując przy tym swoje białe kły. Mężczyzna zaczął uciekać, slalomem między drzewami przed bezskrzydłym, ogromnym smokiem. Uciekał, uciekał, uciekał, uciekał, uciekał, uciekał. W końcu poczuł ciepło, smok najprawdopodobniej dogonił go. Mężczyzna padł na rozgrzany, płonący śnieg.


Król niedźwiedzio zaryczał, budząc się w swojej komnacie. Usiadł na łóżku, próbując uspokoić swój oddech. Niedźwiedź bo w takiej obudził się postaci, poprawił na twarzy swoją "sierść". Drewniane drzwi zaskrzypiały, a w nich pojawił się wierny sługa- Oskar. Monarcha patrzał przerażony na Oskara.;

-Królu, co się stało?

-To był sen czy jestem w krainie Bogów? Tylko Oskarku, co się tobie stało? Smok ciebie też?

-To tylko sen. -Zdzwiony mężczyzna złączył dłonie.- Sen.

-Uf... -Odetchnął Król zamieniając się w ludzką postać. Drugi z mężczyzn nadal nie mógł zrozumieć sytuacji i czemu sen mógł się Władcy wydawać tak realny. Jemu nigdy nic podobnego się nie wydarzyło. Czy ma za małą senną wyobraźnie?


***


Iwan coraz częściej przyłapywał się na myślach o Niran. Było to dziwne... był koniec października... a on najczęściej o niej w ten sposób myślał luty-marzec... nie rozumiał tego... czy mając dwadzieścia parę lat biologia mogła mu się aż tak przestawić? Przepiękna, wierna, o dobrym sercu Niran... była by wspaniałą żoną... Ale czy chciała by być z wilkiem? Przecież to dzikie i niebezpieczne zwierzę.

A on w dodatku... nawet nie był samcem alfa... był betą... Jego alfą był niedźwiedź, to on jest szefem jego watachy, nawet gdyby ona chciała by z nim być to bez zgody alfy on nie będzie chciał mieć dzieci... tak działa jego wilczo-ludzka natura... beta nie może mieć dzieci... z drugiej strony u ludzi to tak nie funkcjonuje... a czy jego brat będzie zgodzi się... on jako niedźwiedź tego nie rozumie... może mieć dzieci, bez żadnych alf-bet-omega... choć sam nie wdaje się w romanse, to przyciągają jego uwagę ludzkie samice o najbardziej od maja do lipca... w terminie normalnym dla niedźwiedzia... wówczas niedźwiedzie mają liczne stosunki... by zostać rodzicami... więc nic dziwnego że wówczas jego romansowa natura się pojawia...

W pewnym momencie przypomniał sobie żarty jego braci o parzeniu się zwierząt... Wilk należy do najwierniejszych zwierząt... ale bywa też, że obcy wilk przybywa na skraj terytorium watahy i podrywa młodą samicę... I to przez moment chciał Niran uczynić po powrocie do domu... Jeśli ona się nie zgodzi, on ją zmusi... Jest Królewiczem więc jeśli Król go nie ukarze to nikt go nie ukarzę. Ale pomysł upadł...;

-O czym tak rozmyślasz? -Zapytał Król.

-Wyjątkowo, nie o Smoku tylko o Niran. -Odpowiedział Iwan.

-Już ci mówiłem, jak chcesz to ten związek pobłogosławię. -Odparł Władca.

-Ale. -Rzekł wilk w ludzkim wcieleniu.

-Ona cię nie chce? -Zapytał się brat brata.

-To nie tak.

-To jak?

-Niran... a jeśli ją skrzywdzę...

-Iwan, ty się puknij w głowę.

-Dlaczego?

-Masz kompleks małego dziecka... ono nie rozumie że klątwa to tak naprawdę błogosławieństwo... Jesteś dzieckiem, że nie pojmujesz że nas herb Centaur pochodzi od naszego wielkiego przodka człowieka który musiał mierzyć się z ogromną klątwą... Mężczyzna uratował swoje plemię przed innym większym plemieniem i dlatego został dziedzicznym wodzem... Jego wnuk twórca państwa też był człowiekiem który musiał mierzyć z tą klątwą jako człowiek-koń... Ile oni osiągnęli? Jesteś dzieckiem, że doceniasz tego przekleństwa.

-Nie jestem dzieckiem! -Wrzasnął Królewicz.

-No dobrze, to w takim razie nie jesteś synem Króla.

-Bracie, uważasz że jestem twoim przyrodnim?

-Nie, lecz skoro nie doceniasz, a nie jesteś dzieckiem, to ten wieśniak chyba jednak jest twoim ojcem.

-Ubogi szlachcic, nie wieśniak. W dodatku z nami spokrewniony. Też miał tą klątwę.

-Taaaa... Taki szlachcic co miał jedna wieś... No wielki mi majątek... Tyle to czasem mają zwykli wolni wieśniacy...

-A Mama to ile miała?

-Ale to kobieta. Z resztą poderwała Królewicza i została Królową!!!

-Poderwała będąc mężatką!!!

-Tak się kłucisz że zastanawiam się, czy może ty wiesz czyjś ty?

-Odważnego Króla!

-Niech ci będzie, bo bym musiał cię zabić, żeby nie było obciachu że najpierw dałam ci tytuł Królewicza, istotne urzędy i liczne nadania majątkowe, a okazuje się że ty nie po mieczu brat.


***


Kapłanka Ognia Niran, wielka pomysłodawczyni małżeństwa jej Władcy z Cesarzową rzucała zaklęcie podczas pełni księżyca, przypadającej na 31 października. Było to już z setne zaklęcie, próbowała różnych. Wówczas korzystając z przypadającej księżycowej pełni, próbowała wykonać takie które można wykonać tylko w pełnie srebrnego globu. Przygotowała kartkę papieru, perfumy, czerwoną szminkę i kilka liści drzew. Na kartce wypisała cechy charakteru Cesarzowej, na drugiej kartce cechy charakteru oraz wyglądu Króla. Nie wypisała cech wyglądu Cesarzowej, ponieważ prócz z opowieści różnych ludzi go nie znała. Gdy skończyła, złożyła kartkę w kostkę, przy czym tak że każdy róg karki z cechami Cesarzowej, był wewnątrz kartki Króla i używając swojej prawej ręki skropiła kartki perfumami. Odłożyła perfumy. Wzięła do prawej ręki liście, ścisnęła je i wyobraziła sobie ich jako szczęśliwe małżeństwo. Doznała wstrząsów ciała i duszy, bezsilna padła na zimą podłogę komnaty i bezwolnie zasnęła na wiele godzin. Zaś z trzema dwugodzinnymi przerwami na dwie doby. Nigdy się taka słaba nie czuła. Nawet nie miała sił się modlić o powodzenie zaklęcia.


***


Było około godziny szóstej. 1 grudnia, dzień wstawał dopiero o około siódmej trzydzieści, dlatego było ciemno. Iwanowi po ostatniej rozmowie niesmak było budzić swojego koronowanego brata, na wcześniejszą niż była umówiona godzinę narady. Zwłaszcza że zimą Władca nie tylko lubił spać, ale jako niedźwiedź naprawdę potrzebował wielogodzinnego snu. Z drugiej strony Iwan nie wiedział czy Królowi nie było zimo i nie zamienił się w niedźwiedzia. Niby najbliżsi im ludzie wiedzieli o klątwie; ale jednak to trochę wstydliwa, a na pewno kompromitująca sprawa. Jedyny ze sług który był pewnym człowiekiem niedźwiedzia -Oskar, gdzieś zniknął i najstarszy z królewskich braci nie mógł go znaleźć. Dlatego chciał aby Monarchę obudził Kazimierz.;

-Idź obudź Króla. -Powiedział Iwan do Kazimierza.

-Sam go obudź. -Powiedział niewyspany Kazik do starszego brata.- To koniecznie, by teraz a nie za dwie godziny odbył się rada? Przecież Król będzie wciekły gdy się nie wyśpi, a obowiązki spowodowały że gdy ja poszedłem spać o dwudziestej trzeciej, on jeszcze pracował. Macie lepsze stosunki między sobą. Ty wiec idź. -Dokończył mówić Następca Tronu.

-Jestem starszy, to ty idź. -Odparł starszy z mężczyzn.

-Ale nie możesz dziedziczyć tronu. -Odpowiedział młodszy.

-Królewiczu Iwanie jest pilna sprawa. -Powiedział zaufany sługa Iwana, po czym Iwan odszedł w jego kierunku. Przypomniał sobie dziecięcą zabawę Kazimierz. Jak ona brzmiała? Zastanowił się trzecia godzina, czy mocno śpi. Przypomniał sobie. Zaczął podśpiewywać pod nosem.:

Stary niedźwiedź mocno śpi,

stary niedźwiedź mocno śpi.

Ja go boje, na palcach chodzę,

jak się zbudzi będzie zły,

jak się zbudzi będzie zły.

Pierwsza godzina niedźwiedź śpi,

druga godzina niedźwiedź chrapie,

trzecia godzina niedźwiedź łapie!!! -W tym momencie poczuł rękę na swoim ramieniu. Zorięnował się że za nim stoi Władca w ludzie postaci.

Trzecia godzina człowiek łapie!!! -Powtórzył przerażony Kazimierz.


Część dalsza nastąpi...

wyjątkowo specjalnie z okazji świąt (#4 część)

w czwartek 24 grudnia 2020 o godzinie 07:00!!!

następna kolejna (#5 część)

w niedziele 27 grudnia 2020 o godzinie 07:00!!!

Czytelniku zostaw komentarz!!!

Twoja opinia jest dla nas drogowskazem!!!

Zagłosuj w konkursie na najlepszy tekst na stronie w 2020!!!

Czas do końca grudnia!!!

コメント


KONTAKT

Thanks for submitting! Dziękujemy za kontakt!

© 2020 by NoeliaKsiazek. Wykonano w Wix.com

                                               Proudly created with Wix.com

  • Facebook Social Ikona
  • Facebook Social Ikona
  • Instagram
  • Twitter Ikona społeczna
bottom of page