top of page

Untitled - Nieuprawny #2

  • Noelia Martyna Rozinkiewicz
  • 13 gru 2020
  • 13 minut(y) czytania

Darmowe Opowiadanie, +12 lat,

odcinek zawiera treści które mogą być nieodpowiednie dla dzieci.

Wszelkie prawa zastrzeżone.



Cesarzowa zasiadła na swoim tronie, prosząc do siebie najważniejszych państwowych urzędników. Była bardzo zmęczona po ostatniej nocy, lecz wciąż nosiła na swojej niewieściej głowię koronę, musiała rozwiązywać sprawy państwowe, wspierać akademie czy dwór. Odpocznie wieczorem w swojej komnacie, zaczytując się znów w miejskich legendach. Po jej lewej stronie stały Izabela z Elizą, zaś po prawej Zbigniew - młody rycerz, który gotów był na każde skinienie cesarskiej ręki. Oparł dłonie na klindze swojego miecza, czekał wraz z paniami na możnych panów. Po chwili do sali tronowej weszła trójka mężczyzn odzianych w najlepsze tkaniny, jakie dało się kupić w Siedlkulsztynynie. Pokłonili się monarszej głowie.;

-Dzień dobry. -Przywitała ich Władczyni.

-Pani, wiesz co myślimy o twoich nocnych wyprawach. -Przypomniał jej Stanisław, który od jej przyjazdu na zamek traktował ją niczym siostrzenice a wręcz córkę. Której nigdy nie miał. I choć pilnował on skarbca państwa, próbował również, od czasu do czasu, nauczyć czegoś pożytecznego młodą (i według niego nie doświadczoną ze względu na swój wiek) cesarzową.

-Mamy nadzieje, iż noc była owocna. -Andrzej, jej wierny towarzysz oraz przyjaciel, nie protestował, kiedy zaczęła palić przygraniczne wsie. Nie oznaczało to że się nie martwił. Mimo że wiedział, iż naturą Ewownów był żywiołowy ogień, gdyż jego brat dziadka został osobiście spalony przez dziada dziewczyny. Ale wierna służba reszty jego rodziny, uratowała ich. Andrzej wiele lat spędził na cesarskim dworze, widząc rzeczy, o których inni mogli tylko pomarzyć, choć raczej mało kto ma tak wybujałą wyobraźnie.

-Przejdźmy do ważnych rzeczy. -Janusz z Czyna Dużego (nazwa miejscowości) podszedł do tronu, podając jej papier zawinięty w rulonik.- List przyszedł dziś rano. Zaś posłaniec prosił, abyś nie zwlekała z odpowiedzią.

Kobieta zerknęła na list. Był on zapieczętowany smoczym herbem jej rodziny, jej starszej siostry. Rządziła ona jak najlepiej umiała, chociaż i jej przyszło zasiąść na tronie w dzieciństwie. Po śmierci ich ojca przyszło jej dźwigać nie tylko koronę, lecz też wszystkie konflikty ich ojca. Kobieta, opuszczając dom, czuła, że zostawiła siostrę na pastwę lwa oraz północnego-wschodu. Ich matka jednak oznajmiła, że dla dobra rodzina, państw musi przyjąć władzę w Siedlkulsztynynie. Miała stać się tarczą w nadchodzącej wojnie z możnymi i Semburgami. Okazało się, iż samotna kobieta była idealną partią dla niejakiego Zygmunta Augusta Adriana Alana Alfy Semburga. Chłopiec, w sumie już mężczyzna, o łącznie pięciu imionach, pojawił się na dworze ich ojca kilkukrotnie, lecz wszyscy z trójki byli jeszcze wtedy dziećmi i nikt nie sądził, że Cesarz tak szybko opuści ich świat. Dziewczyna nie była chętna, by dzielić się władzą, która mimo wszystko się jej należała. Zwlekała z małżeństwem, grożąc buntownikom swoim smokiem, oraz smokiem swojej siostry. Coś musiało się jednak stać, nie należała ona do osób które pisałaby bez powodu. Cesarzowa zniszczyła pieczęć, otwierając ostrożnie list i rozpoznając staranne pismo siostry na papierze. Westchnęła, czytając pergamin. Panowie spojrzeli po sobie, Izabela wyprostowała rąbek swojej sukni, Eliza poprawiła swoje włosy, zaś Zbigniew poprawił ułożenie swoich rąk na klindze. Cesarzowa podała list Izie, wstając powoli ze swojego tronu. Zeszła powoli po schodach, kładąc ręce na swych ramionach.

-Matka ma zachorzała. -Oznajmiła po chwili milczenia.- Moja siostra piszę, iż znów doszło do buntu, lecz odkryła spiskowców i rozprawiła się już z nimi. Jednak się boi, że wciąż na dworze ma przeciwników. Mężczyźni chcą władcę mężczyznę, który będzie przywódcą na polu bitwy, a nie kobietę. Postanowiła rozmówić się z Władcą o Pięciu Imionach w sprawie ich ślubu oraz małżeństwa. Najprawdopodobniej wyjdzie za niego. Ale ta rzecz nie jest jeszcze do końca pewna. Musi się upewnić że będzie jej przyjacielem, a nie osobą która obali jej rządy. Miała by pokój z Semburgami, a to dla niej korzysta sytuacja.

-Władca o Pięciu Imionach łasy na koronę i władzę którą ta daje. Lecz mógłby być cennym sojusznikiem twej siostry. -Stwierdził Janusz.

-Ten człowiek oznajmił nam, iż jako kobiety nie jesteśmy godne tronu. Muszę działać, by nie utraciła władzy, na rzecz naszego wroga. -Cesarzowa napuszyła się, patrząc wrogo na swych urzędników.

-Pani, gdy to mówił był dzieckiem... -Izabela uśmiechnęła się, próbując jakoś uspokoić Władczynię.

-Może, lecz wciąż tak twierdzi! -Cesarzowa nigdy nie kryła się z faktem, że miała ciężkie relacje z Semburgami. Podobno zresztą jak jej matka. Tę jedną rzecz udało się jej wykształcić w swojej w ogóle nie podobniej córce.

-Twoja siostra potrzebuje lojalnych ludzi. -Andrzej wtrącił się do rozmowy, robiąc krok ku ich władczyni.- Cesarzowo, nie zawsze będziesz mogła jej pomóc, prawda? Mamy i tak już duży kłopot na wschodniej granicy.

-Skarbiec tego nie udźwignie. -Dodał Stanisław.

-Lecz moje skrzydła owszem. -Cesarzowa podeszła do tronu, myśląc nad czymś intensywnie.

-Pani, twoje skrzydła są potrzebne tutaj. Wschodniacy, zaraz ruszą na nasze ziemie... - Janusz spojrzał na resztę, szukając w nich jakiejkolwiek pomocy.

-Może. Może poślijmy do twojej siostry kilku naszych ludzi. -Włączył się do rozmowy Zbigniew. Cesarzowa siadając znowu na swoim drewnianym tronie, spojrzała na niego. -Będą ją pilnować. -Dodał Rycerz.

-W tym czasie niech ktoś z naszych panów spróbuje porozmawiać z Semburgiem, by znaleźć z nim wspólny język. -Powiedział Andrzej.

-Cesarzowo. Z resztą obie nie macie mężów ani tym bardziej dziedziców... co się stanie, jakbyście zeszły z tego świata? Któraś z was musi urodzić następców... osobiście wolałbym abyś to była to Cesarzowo... ale... skoro Pani nie chce... -Powiedział Stanisław.

-Traktujesz kobiety, jakby były tylko matkami!!! Nie będę rodziła jajek i wychowywała piskląt!!! To jeszcze nie ten czas!!! Sama zdecyduje z kim podzielę się władzą i łożem!!! A może po prostu łożem?!!! Wyjdź, zanim popadniesz w niełaskę!!! Nie chcę cię dziś widzieć!!! -Wykrzyczała, a Stanisław pośpiesznie wyszedł z sali tronowej.

-Uspokój się, Pani!!! -Powiedziała pod nosem Izabela.

-Nie mogę zostawić siostry samej, lecz moja granica płonie, musimy skupić się na polityce wschodniej!!! -Przyznała.

-Ciężko przewidzieć, kiedy ten barbarzyński Król znów na nas uderzy. -Janusz schował ręce za siebie.- Czy planujesz znów udać się na tamte ziemie, Pani?

-Muszę odpocząć, bo leciałam dziś z trzecim swoim najszybszym tempem w historii, lecz dla dobra państwa polecę w głąb tego dzikiego kraju. -Ona myślała wówczas że trzecim, ale było to pierwsze takie tępo w jej historii.

-Pani! -Krzyknął niechętny do pomysłu wyprawy Janusz.

-Cesarzowo! -Krzyknęły jednocześnie, również niechętne do pomysłu, kuzynki Iza i Eliza.

-Już postanowione. Armia Króla nie jest dla mnie zagrożeniem. -To mówiąc, spojrzała na mężczyzn złowieszczo.- Mówcie co jeszcze dzieje się w kraju...

-Wiele. Z tych dla ciebie ciekawszych to było samobójstwo. -Powiedział Andrzej.

-Jakie samobójstwo? -Zapytała Władczyni.

-Wypadek tych trzech chłopców. Na terenie naszego kraju postała sekta dla wyznawcy której królestwo niebieskie przynosi jedynie gdy popełni samobójstwo skacząc z murów lub wysokich wiesz miast lub zamków. -Objaśnił Andrzej.

-Takich samobójstw było już dwadzieścia dwa, w tym tych trzech chłopców. -Powiedział Janusz.

-O ile nie więcej. -Powiedział Andrzej.

-Jak ta sekta się nazwa? -Zapytała Monarchini.

-Nie ma jeszcze nazwy. -Odpowiedział na pytanie Andrzej.

-Ale to na pewno część ich doktryny w co oni dokładniej wierzą? -Zapytała Hierarchini.

-Wierzę w bogów pod postacią dzikich zwierząt. Co do spraw rodzinnych wyznawców, mają wielogamie, wielomałżeństwo zwaną przez uczonych poligynandria.

-Słucham, poligynandrię? -Powiedziała zażenowana Cesarzowa.

-Tak.

-Jestem panną, która daleko ma do małżeństwa, ale wydaje mi się że nie umiałabym żyć w takim związku. To straszne! -Powiedziała Cesarzowa.

-W dodatku zainteresowanie używkami.

-Wiecie coś więcej?

-Niestety nie. To bardzo zhermetyzowana grupa. Nawet nie posiadają nazwy swojej religii.

-Jak można to zniszczyć, skoro ta religia nie ma swojej nazwy? -Zapytała Niewiasta siedząca na tronie.

-Może osoba która będzie popełniała samobójstwo skacząc z murów nie będzie mogła zostać pochowana na cmentarzach w miastach. -Zaproponował Zbigniew.

-To raczej nie jest dobry pomysł. -Powiedziała do niego Kobieta z tronu, zaś Andrzej pokiwał głową.

-Wykorzystywaniem ustawy o monogamii. -Zaproponował Andrzej.

-Dobry pomysł. Przecież jak ktoś popełnia bigamię, a tym bardziej poligamię, ma ogromną karę... w niektórych przypadkach nawet karę śmierci... -Powiedziała Władczyni.

-Cesarzowo, Andrzeju i ja się z tym zgadzam. -Powiedziała cicho Izabela, zaś Eliza pokiwała głową.

-Mówcie co jeszcze dzieje się w kraju... -Żywe rozmowy w tym elitarnym kręgu trwały do późna i zakończyły się późnym wieczorem. Omawiano wiele istotnych dla prawowitego funkcjonowania państwa spraw.


***


Iwan wjechał do obozu brata, czując na sobie wzrok ciekawskich ludzi biorących udział w zabawie. Zapewne nikt się go tutaj nie spodziewał. Mężczyzna poklepał wierzchowca po szyi, po czym zszedł z jego grzbietu. Zaraz podbiegł do niego młody chłopak, oferując zajęcie się jego koniem. Królewicz pokiwał głową, obserwując przy okazji, jak zmęczona Niran powoli schodzi na ziemię ze swojego wierzchowca.;

-Z życiem, nie mamy całego dnia na to. -Powiedział z wyraźnym znudzeniem.

-Jesteś dziś w złym humorze, książę? -W przeciwieństwie do innych ludzi, ona się wilka nigdy nie bała, nawet gdybym tym wilkiem miał być królewski brat. Nawet irytowała go swoim charakterem oraz przepowiedniami. Niestety, Król uwielbiał radzić się ognia, więc Iwan musiał widywać się z nią częściej, niżby tego pragnął. W sumie nie była mu aż tak obca, przyzwyczaił się do jej białych szat czy dzikich oczu patrzących teraz na niego z wyraźną satysfakcją. Chyba nawet poczuł...

-Wystarczy, że Władca zapyta o smoka... -Stwierdził.

-Ja będę mówić, wystarczy, iż mnie do niego zaprowadzisz. -Powiedziała Niewiasta.

-Gdzie Król? -Zapytał Iwan bliskiego królewskiego sługi.

-Przygotowuje się do kolejnego polowania w swoim schronieniu. -Ruszyli więc w stronę największego namiotu w całym obozie.

-Iwan!!! -Spojrzeli w bok, dostrzegając idąc ku nim młodszego brata Króla.

-Kazimierz!!! -Starszy uściskał go, śmiejąc się z ich niespodziewanego spotkania w obozie.- Co ty tutaj robisz? Myślałem, że jesteś w zamku.

-Niedźwiedź, zabrał mnie ze sobą na polowanie. Musiałem nieco odpocząć od zamkowych murów. -Przyznał młodzieniec, po czym spojrzał na Niran. - Widzę, że znów przyprowadziłeś ze sobą Niran. -Skwitował.

-Widziała ponoć smoka. -Starszy z Królewiczów westchnął, rozglądając się po obozie.

-Widziałam. -Odparła Kobieta.

-Gdzie nasz brat? -Spytał Królewicz, Królewicza.

-Chyba nie ruszył jeszcze do kniei... Chodźcie, zaprowadzę was do niego. -To mówiąc, Kazimierz ruszył w głąb obozu.

Królewicz Kazimierz poprowadził ich przez szereg namiotów skrzętnie upchniętych na leśnej polanie. Obóz był otoczony drzewami i nawet pośród głośnych rozmów mogli dosłyszeć już prawie południowy śpiew ptaków. Iwan bacznie obserwował ludzi, idąc w ciszy ze swoim młodszym bratem. Zauważył mężczyzn szykujących się do kolejnego polowania, sługi pakujących sprzęt na konie swoich panów. Zauważył również psy, które z ciekawością się im przyglądały. Gdy przeszli do spokojniejszej części obozu, dane było im usłyszeć muzykę. Dziewka o długich, ciemnych, kruczych włosach siedziała przy wejściu do jednego z namiotów. Brzękała na gitarze, nucąc nieznaną im melodię. Urodziwy chłopak grał na floor tomie, znanym również jako kocioł lub low tom. Był to bęben stojący na ziemi, w rozmiarach w granicach 16-18 cali średnicy. Druga i trzecia dziewka tańczyły wokół muzykantów, robiąc za chórek dla dziewczyny. Przyglądając się ich ubraniom, z łatwością można było dojść do wniosku, iż należą oni do wędrownych komików czy artystów, jakich od czas do czasu można było spotkać w Królestwie. Przeszli obok nich, trafiając w końcu pod sam namiot Króla. Pilnowali go czterej rośli strażnicy oraz Oskar, łaziebny Króla. Monarcha siedział na drewnianym stołku, grzebiąc nożem w rzeźbionej przez siebie zabawce dla młodszego rodzeństwa. Miała mieć kształt misia. Kiedy Kazimierz zakaszlał, chcąc zwrócić jego uwagę na gości, Władca spojrzał w górę z bólem. Widząc swoich braci, wstał natychmiast, niemal wypuszczając z rąk drewnianą figurkę.

-Król u siebie? -Zapytał Iwan.

-Królewiczu, tak. -Odpowiedział Oskar.

-Witaj! -Przywitał się Król.

-Witaj! -Odpowiedział Iwan, a Niran skłoniła się przed Królem.

-Już wróciłeś? -Zapytał Monarcha.

-Tak. Ty za to władzę państwową w lesie, a nie w pałacu wykonujesz. Co za wstyd dla imperium? Pomyślałbyś raz jak cię odbierają na zachodzie? Wszyscy Władcy są cywilizowani, poza naszym!

-Zamknij ryj psie, bo nie rączę za niedźwiedzia!

-Nie jestem psem, tylko wilkiem! Ty przebrzydły niedźwiedziu!

-Pies, Wilk, jedno zwierzę!!! Jak wilka udomowisz to masz psa!!!

-Potem się pokłócicie. -Zażenowana zbliżającą się wielką awanturą (i bijatyką między braćmi) Kapłanka położyła dłoń na plecach wyższego mężczyzny, lekko popychając go na bok.- Mam wieści w sprawie smoka. -Dodała.

-Słucham. -Powiedział Monarcha.

-Smok pali każdą wieś, robiąc ziemie nieuprawnymi, nie ma w tym żadnego planu. -Oznajmiła, wyciągając ze swojej torby pergamin. Podczas gdy kapłanka studiowała mapę wraz ze Królem, Iwan usiadł na stołku.

-Gdybyśmy tylko mogli ustalić, gdzie smok znów zaatakuje... -Odezwał się Król.

-Może Grqwtdnono? Przecież jest to prężnie rozwijające się miasto, w pierwszej dziesiątce miast w Imperium. Zaś latająca bestia coraz dalej wnika w twoje tereny, Królu. -Wypowiedziała się Niran.

-Okoliczne wsie spłonęły lub płoną. -Iwan obrócił się do nich, kładąc ręce na stole.- Jeśli tego nie przerwiemy, będziesz mieć ogień na tutejszych blankach. -Skwitował.

-Jesteś pewien, iż balista trafi w to coś?

-Ojciec często się chwalił, że jego ludziom udało się ranić smoka Cesarza. -Chłopak oparł się o stół, myśląc nad czymś intensywnie. Ciemne włosy opadły mu na czoło. Zastygł tak na chwilę, nie reagując na cichą wymianę słów pomiędzy jego niespodziewanymi gośćmi.

-Owszem. Cesarz przeżył to tak mocno, iż sam zszedł z tego padołu. -Iwan zagwizdał, przypominając sobie jak długo mówiono o pełnym bólu ryku, jaki smok wydał z siebie, spadając na ziemię. Nikomu jednak nie udało się odnaleźć jego szkieletu.

-Nie chcę zabić smoka. Jeno go tylko zranić. Aby móc mówić z Cesarzową... -Król zwrócił się do nich.- Na pewno odpuści, kiedy zrozumie, że nie jesteśmy tacy bezsilni!

-Taaa... -Starszy wstał z uśmieszkiem na bladej twarzy.- Jeszcze ci za to podziękuje. I za ciebie z podziwu wyjdzie za mąż. -To mówiąc, machnął ręką, odchodząc od stołu.

-Szukasz sojusznika? -Spytała kobieta, zabierając mapę ze stołu.

-Dostałem list... -Król szepnął, dostrzegając, że brat znów na niego patrzy.- Problemy naszego wujka się już powoli kończą. Pomyślcie, ile zyskalibyśmy, gdyby smok był po naszej stronie...

-O ile dobrze pamiętam, nasza ciotka, Kinga wyjechała na zachód i w niczym to nie pomogło. -Iwan wskazał rękę w zachodnim kierunku.- Zasiała na cesarskim tronie, urodziła dzieci i mieliśmy z tego kilka lat spokoju, nic więcej.

-Ale pokój był. -Król uśmiechnął się pod nosem.- Wystarczy, by Cesarzowa zaprzestała ataków. Nie poradzimy sobie ze smokiem i wujem.

-Więc? -Niran powiedziała z wyraźnym zaciekawieniem w głosie.

-Zapolujemy na smoka i zmusimy go do współpracy. A jeśli nie rozumny, to jego panią. A jak ona nie rozumna, to jej możnych.


***


Niran siedząc przy ognisku rozmyślała. Co tu zrobić by uratować jej Ojczyznę. Bardzo chciała pomóc w ratowaniu swoich rodaków, ale nic nie mogła wymyślić. Przyszedł do niej brązowo-biały pies.;

-Czyj tyś? Chyba masz właściciela? A może wiesz jak uratować Ojczyznę? -Powiedziała Niran.

-Mój. -Zawołał biegnący w ich stronę Kazimierz.- Przepraszam za niego.

-Królewiczu, nic się nie stało.

-Stało się, przeszkodził Pani.

-Królewiczu, nic się nie stało.

-Stało się, przeszkodził Pani.

-Jesteś taki uparty jak twój barat.

-Zależy który.

-Ten z koroną na głowię.

-Niedźwiedź... tak on... należy do upartych... Mama powiedziała że ma się ożenić, jeśli nie ma ukochanej, to by nawiązać sojusz, ale on nie chcę.

-Nawet jeśli byłby to duży sojusz?

-Tak. -Kiedy to powiedział kapłanka Niran przypomniało się jak Iwan o Cesarzowej powiedział do Króla ,,(...) I za ciebie z podziwu wyjdzie za mąż.''

-Nawet jeśli byłby to Cesarzowa? Więc nosiłby cesarską koronę?

-Która Cesarzowa?

-Ta co ogniem zieje.

-On się tym bardziej nie zgodzi.

-Niran, co cię łączy z Iwanem?

-Nic.

-Naprawdę?

-Nic. Jesteśmy przyjaciółmi.

-Aha.

-Królewiczu, naprawdę jedyne uczucie które łączy mnie z Iwanem to przyjaźń. Z resztą taki związek nie miałby sensu.

-Miałby. Szkoda że muszę już iść, bo bym cię przekonał.

-Nie miałby sensu i tu żadne przekonywania nic nie dadzą.

-Miałby. Pa, Niran.

-Pa.

***


-Królewiczu, nad czym tak dumasz? -Niran pojawiła się obok Iwana, który postanowił spędzać wieczór przy ognisku niedaleko królewskiego obozu.

-Daleko mi do myśli. -Odparł, zerkając na kobietę z dołu.


Za plecami kapłanki przeszło czterech upitych strażników. Smród alkoholu który walił od nich był dla niepijącej (poza niektórymi rytuałami religijnymi) niewiasty nie od wytrzymania. Na jej widok chwycili za swoje amulety. Usłyszeć można było rozmowę.;

-Zawwszee z tąą babą są problemy...

-I nie tylkooo z nią... wwszycy kapłani ooognia sppprawiają problemyyy...

-Aaa jjaa se ich boje...

-Aaa myślisz że my nee?


Na usłyszaną rozmowę członek rodu królewskiego i kapłanka zareagowali.;

-Widzisz piękna, boją się ciebie niewinni ludzie...

-Znam cenę mojej wiary i magii. -Kobieta bez słowa usiadła obok Iwana, kryjąc drobne dłonie w długich rękawach jej płaszcza.- Na zachodzie spalili by mnie na stosie... ale nie żyjemy na zachodzie...

-Ludzie boją się ognia, nie twoich sztuczek. Tylko łatwiej ten strach jest rzucić na kapłanów. Są osobowi.- Sięgnął po leżący między jego nogami dzban.

-Mam propozycję... jak uratować państwo...

-Jaką?

-Ty Królewiczu mi ją nasunąłeś... powiedziałeś coś genialnego...

-Naprawdę?

-Tak. Pamiętasz jak mówiłeś że za ranienie smoka Cesarzowa podziękuję Królowi i za niego wyjdzie za mąż? -Królewicz pomachał głową.- A gdyby Król ożenił się z Cesarzową?

-To zły pomysł.

-Nie, to genialny plan... oboje mają jeszcze inne problemy... małżonkowie sobie pomagają... bo jadą na tym samym wozie... więc...

-Może, gdyby Król mi kazał to bym i posłował w tej sprawię, ale nie będę mu tej propozycji składał...

-Takim razie ja to zrobię.

-Nie sądzisz, że to samobójstwo?

-Nie uważam. Samobójstwem i masowym morderstwem jest picie alkoholu, patrząc na gwiazdy... zamiast pomocy państwu...

-Nie wciekaj się na mnie. Znam go. To mój brat ale jednocześnie Król, nie mogę się mu przeciwstawiać... -Mężczyzna rzucił dzban przed siebie, jednocześnie rozmyślając nad czymś poważnie.- Jedynie co mogę, to go chronić. Ciebie również mogę tylko chronić. Dlatego rozkazuje ci nie mów tej propozycji mojemu bratu.

-Niran?

-Czyż niebo dzisiejszej nocy jest piękne?

-Niran, co się stało? Gniewasz się na mnie? -Kobieta milczała.- Sam sobie odpowiem tak. Czy ty naprawdę gniewasz się za to że cię chronię przed śmieciom? -Kobieta jednak zamiast odpowiedzieć na zadane pytania skryła lico za kapturem. Zwinęła się w kulkę na tyle, ile mogła i już tamtej doby słowem się do niego nie odezwała. Po półgodzinie wstała z miejsca i poszła... Zaś Iwan oglądał gwiazdy. Stwierdził że nocą nie wszystko jest płomienne –istnieją gwiazdy, myśli i łzy. Zaś noc bez szelestu płynęła – czarna po wczorajszej wdowa.


***


Tej samej nocy. Niran poszła do Króla w istotniej dla ratowania Imperium sprawie. Król siedział na drewnianym tronie.;

-Królu. Dziękuję że zgodziłeś się mnie o tak później porze przyjąć. -Powiedziała.

-Niran, przecież to nie jest wielkie halo. Słucham, Niran. W jakie sprawie przychodzisz?

-Królu, mam plan uratowania twojego kraju. Królu, a może gdybyś... -Mówiła niewiasta ale nagle przerwała.

-Słucham?

-Ożenił się z Cesarzową. -Dokończyła.

-Niran... że co?

-Cesarzowa jest panną?

-Tak.

-Ty kawalerem?

-Tak.

-Czyli...

-Ja nie będę podbijał go kogoś kto mnie na 1000% nie zechce.

-Nie weżniesz korony Cesarskiej, a ona nie weźmie Królewskiej... choć dla jej chorych ambicji możesz koronować ją na Królową... ale małżonkowie muszą prowadzić jedną politykę... obie strony na tym związku zyskają... Czyż ona nie ma innych problemów niż my?

-Ma, na zachodzie.

-To?

-Niran, może masz genialny pomysł, ale w naszym przypadku to nie ma sensu. Ona... pali mi ludzie... robi ziemię nieuprawną...

-To prędko musisz się żenić.

-Niran. -Król wciąż siedzący na drewnianym tronie. Poklepał się w czoło, na znak że Niran jest idiotką.

-Królu, co cię powstrzymuje?

-Ona się nie zgodzi.

-Nawet jej o zdanie nie zapytałeś, a już wiesz. Jak? Pytam cię, jak? Ona dziedzica nie ma. Ty masz braci... ale jedyny który jest w miarę nie może dziedziczyć tronu.

-Ona ma siostrę.

-Ale przecież jej siostra też nie ma męża i dzieci.

-No nie ma.

-Czyli dwa trony... pomyśl teraz twój syn zasiadał by na trzech tronach... Królewskim i dwóch Cesarskich...

-Piękne marznie ale nie ma szansy bytu... Ona pewnie jeśli wyjdzie za mąż to z jakiegoś zachodniego władzę... nie za mnie...

-Tak... bo Imperium na dwóch kontynentach to mało... pomyślmy kto ma tyle terytoriów... 15 minut później... już wiem NIKT!!! A teraz pomyślmy kto ma więcej... 30 minut późnej... już wiem NIKT!!! Więc... -Powiedziała, udają się zamyśla 🤔 co kawałek swojej wypowiedzi która zajęła jej niecałą minutę, a czas o którym mówiła był tylko symboliczny. Mówiła to pukając się w charakterystyczny sposób w głowę.

-Gdyby ta rozmowa mnie nie bawiła, i nie zaskakiwała... bo tego po tobie się nie spodziewałem... to ściąłbym się cię osobiście teraz... po zwołaniu ludzi... a potem twoją głową powiesiłbym w stolicy...

-Za Ojczyznę mogę umrzeć!!! Nawet z rąk własnego Króla!!! Znaj tylko możliwość ożenku!!!

-Dobrze, zastanowi się nad tą propozycją. Ale posłów wyślę wiosną. Dobrze, patriotko?!!!

-Wiosną, to ci spali cały kraj!!! Mamy koniec sierpnia!!!

-Wiesz, może ja się rzeknę tronu i posadzę na tronie Iwana i cię z nim zaślubię... wówczas będziesz rządziła... a teraz się wynieś!!! -Patriotka wyszła z królewskiego namiotu.

Część dalsza nastąpi... w niedziele 20 grudnia 2020 o godzinie 07:00

oraz wyjątkowo specjalnie z okazji świąt w czwartek 24 grudnia 2020 o godzinie 07:00!!!

Czytelniku zostaw komentarz!!!

Twoja opinia jest dla nas drogowskazem!!!

Zagłosuj w konkursie na najlepszy tekst na stronie w 2020!!!

Czas do końca grudnia!!!

Comments


KONTAKT

Thanks for submitting! Dziękujemy za kontakt!

© 2020 by NoeliaKsiazek. Wykonano w Wix.com

                                               Proudly created with Wix.com

  • Facebook Social Ikona
  • Facebook Social Ikona
  • Instagram
  • Twitter Ikona społeczna
bottom of page