Jabłko Królewskie #9
- Noelia Martyna Rozinkiewicz
- 25 paź 2020
- 8 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 22 lis 2020
Darmowe Opowiadanie, +16 lat,
odcinek zawiera treści które mogą być nieodpowiednie dla dzieci.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Rano byłam sama w pałacowej świątyni. Paliło się tam pełno małych świeczek. Modliłam się słowami, które oddawały moje myśli.;
Boże!
Jedyny Boże!
Panie, Stwórco!
Dziękuję Cię za to że dane mi było się zakochać i za niego wyjść!
Czym na to zasłużyłam że do mojego serca wlazłeś tyle miłości?
Że ze ślubu politycznego,
stał się ślub miłości.
Kocham go.
Obiecuje Ci będę mu wierna,
obiecuje Ci będę o niego dbała,
obiecuje Ci będę go uszczęśliwiała,
obiecuje Ci będę się do Ciebie za jego modliła.
Zrobię też wszystko
by lud go kochał,
nawet jeśli będę musiała
sama się poświęcić.
Będę dbała o jego lud,
będę dbała o interesy Bezprymii i Nad Rzecza,
będę starała się by Księstwo Tiefenbachnnukwuebube
też żyło z nim z zgodzie.
Choć wiem że to ostatnie jest trudne a wręcz nie możliwe.
Dziękuję Ci za Męża!
Będę się starać
by idąc twoją drogą
być dla niego najlepszą żoną!
-Spojrzałam po pomieszczeniu. Byłam sama w nim.-
Modle się tu w pałacowej świątyni ostatni dzień!
Pamiętam jak się tu modliłam w dzieciństwie;
kiedy pierwszy raz szłam do szkoły,
kiedy pierwszy raz zdawałam egzamin,
kiedy pierwszy raz spotkałam przyszłego Wielkiego Księcia,
kiedy okazało się że mam wyjść za Farisa,
kiedy zostałam narzeczoną,
kiedy straciłam dziewictwo,
kiedy mama mnie przyłapała.
A teraz modle się tu do Ciebie ostatni
dzień!
Nie szkoda mi tego.
Czuje że Ty mnie prowadzisz przez życie
i mnie uszczęśliwiasz.
Dajesz mi wszystko co najlepsze!
Dałeś mi być żoną Wielkiego Księcia Farisa.
Jesteś wielki!
Jesteś wspaniały!
Jesteś najlepszy i jedyny!
Dziękuje Ci o to, Boże!
Dziękuje Ci o to, Boże!
Dziękuje Cię o to, Boże!
***
Postanowiłam porozmawiać z już z wyzwolonym z niewoli Janem ponieważ wczoraj to tylko życzenia mi złożył i nic więcej nie rozmawialiśmy ponieważ niebyło na to czasu. A miałam tyle pytań. M.in. jak się czuje jako wyzwolony człowiek? Jaki miał stosunek do swojego ojca, jako swojego pana? Wiem że zły, ale może powie coś więcej. Wiem że ciekawość jest czymś co łatwo uraża ale nie mogłam się pochamować, pragnęłam wiedzieć. Może dzięki temu zmienię czyjś los. Stanę się bardziej czuła na krzywdę innych. Łatwiej przyjdzie mi wyzwalanie niewolników. Mimo że jestem również niewolnicą to jako żona władcy mogę wyzwalać niewolników. Moja niewola niczym nie różni się od przeciętnego małżeństwa. Moje dzieci urodzą się wolne, bo jako część dynastii Władców niewolnicze prawo Ağırbaşlıego Kraju ich nie dotyczy. Wielcy Książęta i Książęta Ağırbaşlıego Kraju stoją ponad wszystkimi ludźmi, to oni decydują o wszystkim, dlatego ich żony są niewolnicami. Śmierć ich mężów ich nie wyzwala, nadal są niewolnicami rodziny męża. Nawet moja teściowa nie została wyzwolona. Stan niewoli Żon Władców jest jednak bardziej symbolem niż rzeczywistym stanem. Jan musiał żyć w prawdziwej niewoli. Jako syn niewolnicy był niewolnikiem. Jego panem był jego ojciec. Nigdy go ani jego matki nie wyzwolił. Okazja by porozmawiać nadarzyła się kiedy sama wracałam z pałacowej świątyni, a on szedł korytarzem.;
-Dzień dobry, masz czas? -Przywitałam się.
-Dzień dobry, tak Wielko Książno. Nic nie mam do zrobienia. -Powiedział Jan.
-To może porozmawiamy? -Zaproponowałam.
-Wielko Książno, bardzo chętnie. -Powiedział mężczyzna.
-Jak się czujesz jako wyzwolony człowiek? -Zapytałam.
-Dobrze. Bardzo dobrze. Ale myślałem że będzie inaczej. -Powiedział wyzwoleniec.
-Jak inaczej? -Zapytałam.
-Nie wiem, zawsze wyobrażałem sobie to inaczej. Że wolni ludzie to wolność swoją w sercu czują, a ja nic innego nie czuje. Nie wiem, jak to opisać. Wydawało mi się oraz słyszałem od wyzwolonych niewolników że to się bardzo czuje. A ja jakoś tak nie czuje. Jestem tym wyzwoleńcem. Jestem wolnym człowiekiem. Jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Mam pełne prawa. To ja decyduje o sobie. Złoto, łupy wojenne i inne skarby swoje nie muszę rodzicowi jako panu swemu oddawać. Nie muszę błagać by mój właściciel dał mi to co chcę. A o niektóre rzeczy które stanowiły część moich łupów musiałem się rozpłakać, by je dostać. Mojego pana zawsze to poruszało, a prośba, nawet na kolanach, nie zawsze. Chyba dlatego że przypominałem mu małe dziecko. Ojciec już mną nie rządzi. Nie wiem, może dlatego że ja własnego Ojca niewolnikiem byłem nie czuje wyraźniej różnicy. Najwidoczniej mnie kocha. Ja tego nie rozumiałem. Teraz chyba zrozumiałem. Pragnął mnie chronić. Tylko nie wiem czemu nie chciał abym dziedziczył. Czy uważał że Wielki Książę na pewno by mi zwrócił jego majątek? Albo równowartość tego? Przecież jestem jedyny i ostatni z mojej dynastii. W zasadzie teraz jestem bo przed moim wyzwoleniem on był. Nie ma już nikogo. Ani mężczyzny, ani chłopca, ani kobiety, ani dziewczynki. A niewolnik nie może czegokolwiek dostać ponieważ jak sama nazwa wskazuje nie jest wolnym człowiekiem a tylko tacy mogą dziedziczyć. Gdyby umarł przed moim wyzwoleniem wszystko co należy do niego stało by się własnością państwa, nawet ja. Nawet Ja! Ja! Szczęście moje że jestem z otoczenia Wielkiego Księcia; piastuje urząd państwowy; jestem stosunkowo jak na mój wiek sławnym wojownikiem; oraz w dodatku jestem wykształcony. Więc zostałbym niewolnikiem Wielkiego Księcia. Może i jego prywatną własnością. W innym wypadku mógłbym wylądować w kopalni albo w kamieniołomie. Znam przypadek czterech braci żołnierzy którzy byli synem niewolnicy i wolnego człowieka, nie zostali wyzwoleni przed jego śmiercią i gdy ich ojciec zginął w wypadku przez przypadek trawili do kamieniołomu. Gdybym nie dowiedział się i nic bym nie zrobił w tej sprawie umarli by tam. Byli wycieńczeni. Bardzo wycieńczeni. Jeden już nigdy nie pójdzie do walki. Znalazłem mu pracę jako pomocnik ekonomisty mojego ojca. Ale to nie jest to co on by na pewno chciał. Ich majątek wciąż należy do państwa. -Powiedział bardzo emocjonalnie monolog mężczyzna. 😭😭😭
-Nie wiem co powiedzieć. Smutny oraz poruszający jest los niewolnika. -Powiedziałam, coś mimo iż naprawdę nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Intryguje mnie jedno i o to się mojego ojca zapytam. -Powiedział wojownik.
-A o co jeśli wolno wiedzieć? -Zapytałam.
-Wolno. -Powiedział.- Czy kojarzysz charakterystyczny przekreślony znak jaskółki? -Zapytał dodając.
-Tak. -Przypomniałam sobie że nie tylko gdzieś tam, ale nawet na opasce na rękę którą w niektórych sytuacjach musiał nosić i niektórych rzeczach Jana go widziałam.
-Jaskółka jest zwiastunem wiosny oraz wysłanniczką dobrych nowin. To symbol wolności, szczęścia i radości. Przekreślona jaskółka oznacza niewole, nieszczęście oraz smutek. W niewoli nigdy nie zwita wiosna i niewolnicy nie dostają dobrych nowin. A jeśli dostają to bardzo rzadko. Albo inaczej dostają wybrańcy. Jak ja. Inni to raczej nigdy. Ponieważ awans właściciela nie jest dla nich szczęściem. A dla mnie taki awans był. Przecież mój tatuś dostał awans. A nie jakiś tam okrutny zbok który zgwałcił kucharkę która teraz płaczę w kuchni; a osobę niewolnika o którym mowa straszliwie zbił dzień przed awansem. -Bardzo emocjonalnie powiedział wyzwoleniec. 😭😭😭
-Mówisz że twój tata z kucharką? -Zapytałam cicho.
-Nie, to ostatnie zdanie odnosiło się do znajomego ojca. Taki jeden dziwny. Jako że jest bogaty to miał wielu niewolników. Ma także syna niewolnika. Którego w życiu by nie wyzwolił. Tyle że nie pół Bezprymczyka. No i nie jest to jedyny jego syn, bo ma aż ośmiu ze swoją prawowitą małżonką. Ma jeszcze osiem wolnych córek i dwanaście córek niewolnic. W dzieciństwie go nie znałem, a po przyjeździe do Ağırbaşlıego Kraju kazano mi się kolegować z jego synem. -Powiedział Jan. 😭😭😭
-Aha. Chyba z tego wszystkiego nie powiedziałeś mi o co chciałeś się zapytać swojego ojca? -Zapytałam.
-Tak. Powoli do tego zmierzam. -Powiedział.
-Dobrze. -Powiedziałam do niego.
-Pamiętasz jak uciekłem po zdaniu egzaminu dojrzałości? -Zapytał.
-Tak. -Powiedziałam. Doskonale to pamiętałam, bo choć bardzo mało wiedziałam to bardzo się o niego bałam.
-Bo skoro ukończyłem lat 18 i byłem w Bezprymii stałem się wolnym człowiekiem. Gdybym wrócił do Ağırbaşlıego Kraju na nowo byłby jego niewolnikiem więc gdy zdał egzamin dojrzałości nie chciałem wracać. Nie mogłem wziąść nic bo wiedziałem że rowścieczyłbym jeszcze bardziej ojca. Przecież jego niewolnik uciekł z jego pieniędzmi. Wziołem więc tylko parę rzeczy. To był zryw serca. W zasadzie po prostu poszedłem w tym co miałem. Wędrowałem. Próbowałem podejmować różne prace dorywcze ale nie bardzo mogłem znaleźć pracę bo akurat wszyscy chcieli na dużej. Żebrałem. W końcu nauczyłem się kraść by przeżyć. Choć z początku uważałem że swoich się nie napada. Przecież nie jestem Ağırbaşlıem. Z znaczy jestem ale wówczas uważałem się za Bezprymczyka. Takie życie przychodziło mi łatwo. Postanowiłem że będę tak żył. Podobało mi się to życie. Bałem się ale było fajnie. Niestety ludzie mojego ojca mnie wytropili. Ludzie mojego ojca mnie złapali i zmusili do powrotu. Dwukrotnie próbowałem uciekać ale mi się nie udało. Za karę wytatułowali mi taki znak. Na jego wyraźny rozkaz. Wydał go przy mnie. -Powiedział monolog. 😭😭😭
-Boże!!! Ojciec-synowi?!!!
-Tak. Na udzie. Prawdopodobniej abym nie mógł sypiać z kobietami. Przecież nawet prostytutka może mieć obiekcie przed seksem z niewolnikiem. Choć prostytucją zajmują się najczęściej niewolnice to istnieją również wolne prostytutki. Nie jestem kobieciarzem jednak jako majętny człowiek i jednocześnie dziedzic muszę mieć swojego dziedzica. A o żonę trudno. No chyba że se ją kupię. A potem wyzwolę. Ale chyba tak bym nie chciał zrobić. Bo chciałbym albo się zakochać i ożenić się z tą którą pokocham, albo zaprzyjaźnić z kobietą z majętnej rodziny i być dla niej mężem-przyjacielem.
-Mimo wszystko kochasz go?
-Ojca swojego?
-Tak.
-Bardzo. Jest jedyną poza Wielkim Księciem i tobą bliską mi osobą.
-I mną?
-Tak. Teraz jako wolny człowiek ci powiem. Jako niewolnik bałem się konsekwencji które mogły spotkać mojego ojca, jako mojego właściciela.
-Co?
-Kocham cię.
-Nie to, nie możliwe.
-Ja to wiem że nigdy nie będziemy razem. Ale jednak czuje do ciebie to uczucie. Moim marzeniem jest być twoim rycerzem.
-To nie możliwe.
-A jednak.
-Oby Wielki Książę się o tym nie dowiedział, bo poleci twoja głowa pod katowski topór.
-Dama rycerza nie musi należeć do niego, może być żoną kogoś innego.
-Tak, ale to nie wypada by posiadać dwie lub więcej. Musisz znaleźć inną damę swojego serca. Najlepiej narzeczoną. Albo taką o której rękę się starasz, tak jak o to się stara Edwin. Z resztą Wielki Książę jest bardzo zazdrosny. Popadniesz w nie łaskę.
-Będziemy tylko my dwoje o tym wiedzieć. Przecież chwalenie cech Wielkiej Księżnej jako idealnej żony i idealnej Władczyni nie jest złe. Wręcz przeciwnie Wielki Książę będzie zadowolony.
***
Popołudniu w mojej komnacie. Sprawdzałam czy wszystko spakowałam. Pakowałam się na tury już od piątku zeszłego tygodnia. Nie było to dla mnie ważne ponieważ nic takiego wielkiego się wówczas nie działo.;
-Wielka Książno. Wszystko już spakowałaś? -Zapytał mnie Jan.
-Tak. Tylko zostały jeszcze kosmetyki. W zasadzie szminki. -Powiedziałam.
-Bogowie, ile ty ich masz? -Powiedział Jan.
-Trochę, bo Mama mi miesiąc temu odbarowała kolekacjom. Wcześniej miałam dwie-trzy na rok bo tyle mi starczało. A teraz mam ponad dwadzieścia. -Powiedziałam.
-Aha. -Powiedział Jan, po czym dodał.- Nie wiem, nie pamiętam ile szminek miała moja mama. Uciekła od Ojca gdy miałem dziesięć lat. Może ponad dwadzieścia to mało.
-Są nawet mieszczanki które mają więcej. Więc tak to mało. -Powiedziałam.
-Aha. Będę musiał się do szkolić w takich rzeczach. -Powiedział mężczyzna.
-Jeśli chcesz się żenić z jakąś panną to musisz. Choć ja od Farisa tego nie wymagam. Sama o tym mam bardzo małą wiedzę. -Powiedziałam.
-Aha. -Powiedział mężczyzna.
***
Wieczorem w mojej komnacie. Leżałam na łóżku z moim świeżo zaślubionym mężem. Po stosunku erotycznym.;
-Kochasz mnie? -Zapytał mnie Wielki Książę.
-Tak. A ty mnie? -Powiedziałam.
-Tak. -Powiedział mój mąż.
-Rozważyłeś to bym była aktywnym politykiem? -Zapytałam.
-Nie, i nie będę cię pakować do męskiego grona. -Powiedział Władca.
-Boisz się że nie dam sobie rady? -Zapytałam.
-Nie, ale to męski świat. Kobieta nie powinna rządzić. -Powiedział.
-Ale. -Protestowałam.
-Wiem że twoja mama rządzi, lecz świat się z twojego ojca śmieje. Czyż co za władca, skoro to tylko tytularny Król? I w dzieciństwie i teraz wyraźnie widzę że to ona rządzi. Oficjalnie się nie wtrąca w nasze rozmowy, lecz gdy zostajemy sami za zamkniętymi drzwiami to ona dyktuje warunki. Mądra jest, ale to kobieta a nie mężczyzna. Więc nie ma żadnego "ale" albo "lecz". -Powiedział stanowczo.
-Ale. -Próbowałam protestować.
-Dosyć. -Powiedział stanowczym głosem, ręką skazując w powietrzu.
😀😀😀😀😀😀😀😀😀😀😀😀😀😀😀
Część dalsza nastąpi...
Czytelniku zostaw komentarz!!!
Twoja opinia jest dla nas drogowskazem!!!
Zagłosuj w konkursie na najlepszy tekst na stronie w 2020!!!
Comentarios