Jabłko Królewskie #6
- Noelia Martyna Rozinkiewicz
- 22 paź 2020
- 6 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 22 lis 2020
Darmowe Opowiadanie, +16 lat,
odcinek zawiera treści które mogą być nieodpowiednie dla dzieci.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
W poprzednim odcinku:
Modlitwa
Rozmowa między Królewną, Wielkim Księciem oraz Edwinem o Weronice. Edwin wybiega by porozmawiać z ojcem Weroniki.
Akt miłości między Królewną a Wielkim Księciem
Kłótnia między możnymi Bezprymskimi a Wielkim Księciem
Postanowiliśmy że pojedziemy do świątyni w cywilnych ubraniach. Ja z dworkami Weroniką, Niną i Aldoną poczekamy na nich na polanie lub w lesie. Jako że nie będą oni brać udziału w modlitwie zbiorowej, Wielki Książę zdecydował że będziemy ubrani po cywilnemu, najprawdopodobniej chciał jeszcze pojeździć konno po mieście lub lesie.
Dzisiejszy mój cywilny strój oznaczał że miałam białą sukienkę i granatowy płaszcz zawiązywany na sznurki z takim kapturem że mógł mi nawet zasłonić całą twarz, do tego granatowe buty jeździeckie oraz granatowe skurzane rękawiczki jeździeckie.
Jeśli chodzi o pogańskie świątynie na terenie Bezprymii i Nad Rzecza to w całej połączonej Bezprymii i Nad Rzeczu poganie mają dwie świątynie jedną pod stolicą Bezprymii a drugą przy granicy Bezprymsko-Nad Rzecznej. Kiedyś mieli ich aż dziesięć w tym najważniejszych miastach (a nie tylko głęboko w lesie). Ale podczas wojny moi współwyznawcy je złupili oraz zniszczyli, odwecie za to co poganie robili naszymi świątyniami. Napadali, grabili, mordowali zgromadzonych tam wiernych, palili je śpiewając sobie swoje pogańskie pieśni religijne lub/i swoje wesołe piosenki.
Kiedy jechaliśmy przez miasto by udać się do świątyni pogan pod stolicą.;
-Co tam się dzieje? -Zapytał jadący na koniu Wielki Książę, wskazując na tłum zebrany na placu.
-Tam karze się śmiercią. -Powiedziałam bez zastanowienia.
-Aha. -Powiedział Wielki Książę.- Mamy jeszcze dużo czasu. -Podjechał w stronę placu mężczyzna.
-Gdzie ty jedziesz? -Zapytałam.
-Zobaczyć. -Odpowiedział Wielki Książę.
-Ale... -Próbowałam protestować.
-Mamy jeszcze dużo czasu do zachodu słońca, kilka razy zdążymy pojechać i wrócić. -Powiedział mój uparty przyszły mąż.
-Tak, ale... -Nadal próbowałam protestować. Wielki Książę zszedł z konia, czule poklepał go na szyi i dał jego lejce swojemu ochraniarzowi po cywilnemu.
-Królewno, przyszła Wielka Książno, dawno nie napajał się ludzką śmiercią. Nie przekonasz go, to silniejsze od niego. My go specjalnie w takie miejsca zabieramy. Będzie spokojniejszy. A przecież nikt nie chcę aby był agresywny. - Powiedział do mnie Jan.
-Wielka Księżno. Już się twój narzeczony z nami w tajemnicy bije, a przecież nie może użyć przemocy na dworze innego władcy. To nie wypada. -Powiedział Edwin.
-Ale co oznacza dawno? -Zapytałam.
-Zależy od czego. Żeby widzieć wykonanie kary śmierci to już dwadzieścia jeden dni, nie skazywał na śmierć to już dwadzieścia dwa dni, a nie mordował sam to dwadzieścia trzy dni. -Powiedział Jan.
-To chyba najdłuższe odstawienie morderczego amoku od czterech lat. Do pięciu dni jest w stanie wytrzymać ale nie dłużej. -Powiedział Siemmił.
-Odziedziczył to po dziadku. -Powiedział Edwin.
-Oj, nasz tata mówi że i jego ojciec był od tego uzależniony. -Powiedział Siemmił.
-Lecz, ten sam nasz ojciec, mówi że mniej. -Powiedział Edwin.
-Współczuje ci syna lub synów, Królewno. -Powiedział współczującym głosem Jan. Zeszliśmy z koni.
-Pilnujcie koni. -Powiedziałam do ochrony.
-Tak, Pani.
-Powiedzieli chórem ochroniarze, ubrani po cywilnemu.
Wbiegłam na plac.
Szukałam Wielkiego Księcia stał w ostatnim rzędzie ludzi zebranym na placu.
Za mną to samo robili Jan, Edwin, Siemmił, moje trzy dworki (Weronika, Nina i Aldona)
oraz ochrona.
-I jak? -Zapytałam, podchodząc do Farisa.
-Świetnie, ale u nas jakby te kary ostrzejsze. Tu tylko złodziejowi rękę ucięto. -Powiedział Faris.
-Załóż kaptur bo cię rozpoznają. -Powiedziałam poprawiając mu kaptur.
-Oj, tam. -Wtuliłam się w plecy narzeczonego, mając twarz nimi zasłoniętą.
-A gdybyś był tu Panem? -Zapytał Edwin.
-Że co? -Powiedział Władca.
-Tak hipotetycznie. Przecież twoja przyszła żona jest dziedziczką leżących tu włości. -Powiedział Edwin.
-Odczytany zostanie wyrok. -Naszą rozmowę przerwała informacja od kata.
-Sąd Okręgowy Stolicy, w składzie: Józef Adil Hatim oraz sędzia Paweł Adam Tim. Sędziów nadzorowała w imieniu Króla Bezprymii i Pana Nad Rzecza ; Królewna Królestwa Bezprymii, Następczyni Państwa Nad Rzecza. Rozpatrywał sprawę Roberta zwanego również Powsinogą. Dokonując oceny zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego w pierwszej kolejności należy odnieść się do wyjaśnień oskarżonego, złożonych w toku postępowania. Należy zatem wskazać, iż w sprawie będącej przedmiotem rozpoznania oskarżony nie przyznał się do dokonania morderstwa. Wyrokiem sądu Oskarżony, został winny i zostanie torturowany poprzez dwukrotne pobicie i obowiązkowemu złamaniu palców lewej ręki. Dlaczego lewa ręka? Ofiara była lewo ręczna. Oskarżony swe życie zakończy od katowskiego miecza na środku miasta przy zebranym tłumie gapiów. Wykonanie wyroku odbędzie się w terminie 7 dni od daty ogłoszenia wyroku. Ciało mordercy może zostać pochowane na cmentarzu ale nie w stolicy. Niech Bóg ma twoją duszę w opiece! Dziękuję, to wszystko w tej sprawie. -Odczytał wyrok sędzia.
-O Królewna podtrawi na śmierć skazać? -Zdziwił się zachwycony Wielki Książę w cywilnym ubraniu.
-Tak. -Powiedziałam.
-A co jak za poganina wychodzi za mąż to musi umieć. -Powiedział jakiś mieszczanin.
-Racja. -Powiedział ubrany po cywilnemu mój ukochany.
-Pan, też jest poganinem? -Zapytał mieszczanin.
-Tak tu ma moją religię mówią. -Powiedział mój narzeczony. A ja zwisałam mu dłońmi na klatce piersiowej cały czas będąc z jego tyłu.
-A Pana kobieta? -Zapytał
-Wierzy jak to mówicie w ,,Boga! Jedynego Boga! Pana, Stwórcę!'' -Odpowiedział.
-Pan przyjechał w poczcie Wielkiego Księcia? -Zapytał mieszczanin.
-Nie, ja prowadzę tu kupieckie interesy.
-Powiedział mój narzeczony,
patrząc z pewnością na to gdy mordowali mężczyznę którego w tym tygodniu skazałam na śmierć.
Ja nie podtrawiłam na to patrzeć.
Najczęściej umiem ale teraz miałam wyrzuty sumienia.
A zachowanie Wielkiego Książa mi ich nie ułatwiało.
-Patrz kat nie umie mu głowy uciąć. Czemu nie patrzysz? -Powiedział do mnie mój Faris.
-Może ci kiedyś powiem ale nie teraz. -Odpowiedziałam mu szeptem do ucha.
-Czemu? -Zostałam zapytana.
-Patrz i się napawaj śmiercią! -Rozkazałam aby już nic nie mówił.
-Ja tu przychodzę często. -Powiedział mieszczanin, który wcześniej z nami rozmawiał.
-Aha. A co Pan najbardziej lubi oglądać? -Zapytał Bezprymczyka Faris.
-Wykonywanie kar śmierci. -Powiedział Bezprymczyk.
-A dlaczego? -Faris zapytał Bezprymczyka.
-Kocham patrzeć na tą śmierć. To moja pasja. Przeszkadza mi tylko jak skazują dziecko lub młodą osobę. -Odpowiedział Bezprymczyk.
-Woli Pan oglądać śmierć kobiet czy mężczyzn? -Zapytał Faris.
-Mężczyzn, kobiety są takie nie winne niczym anioł. Ale właśnie nie winnych się nie skazuję, muszą być przesłanki za tym że coś złego zrobiła. -Powiedział mieszczanin.
-Widzisz i słyszysz kochana, nie tylko my "barbarzyńcy'', "poganie" i "ochydłe typki'' lubimy patrzeć na ludzką śmierć.
***
Czekaliśmy na pogan, jeżdżąc konno po ślaku konnym po lesie. Ja byłam na środku, Nina przy moim prawym boku, Weronika przy lewym a Aldona jechała za mną. Przy jej jechało dwóch ochroniarzy (po cywilu) a za nimi jeszcze kilku.;
-Kochasz Edwina? -Zapytałam Weronikę.
-Nie, choć czym dużej o nim myślę to coraz bardziej myślę że byłby dobrą partią. Ale czy do małżeństwa ze mną? -Powiedziała Weronika.
-Czyli go nie kochasz. -Powiedziałam.
-Ale czy zawsze przy miłości są czute motyki w brzuchu? -Zapytała Weronika.
-Wiesz, nie mogę ci tego odpowiedzieć. Bo nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. Chyba że to tylko symbol.
-Ale jak to? Czyż Wielkiego Księcia? -Zapytała mnie zdziwiona Weronika.
-Ja go kocham, mam przyspieszone bicie serca, kłopoty ze snem gdy on ma problemy, czyje do niego pociąg seksualny. Gdy moje oczy popatrzą jak zamiast garnitura nosi po godzinach dresy, te jego rozwiązane sznureczki od spodni -powiedziałam ostatnie słowa rozmarzonym tonem-, są rozwiązane bo je gdy mnie widzi specjalnie rozwiązuje, to prawie sam nie łapię za jego odzienie i mu nie zdejmuję. Ponad to gdy go widzę mój mózg sam do mnie mówi "najlepsze geny". Ale nie czuje motylków w brzuchu. -Zdradziłam swój sekret przyjaciółką.
-Czyli można ich nie czuć, a być zakochanym? -Zapytała się Weronika.
-Tak. -Odpowiedziałam.
-Czym w ogóle są takie motyle? -Zapytała Weronika, mądrą i oczytaną Ninę.
-Czucie łaskotania w żołądku skojarzone zapewne z muskaniem przez skrzydła motyli. Dzieje się tak bo w mózgu wytwarzane są jakieś tam relacje przyrodnicze które powoduje opisane reakcje organizmu. -Opowiedziała Nina.
***
Dotarłyśmy pod ich świątynie, nim minęły trzy minuty już do nas szli. Kiedy siadaliśmy na konie po ich modlitwie w świątyni a moim i moich dworek czekaniu w lesie. Wielki Książę zaczął rozmowę.;
-Co do tego jak bym się napajał ludzką śmiercią gdybym był Bezprymskim władcą, mam odpowiedź? -Powiedział Wielki Książę.
-Wielki Książę, a jaką jeśli można wiedzieć? -Zapytał Jan.
-Chodziłbym oficjalnie i tak u nas oficjalnie. Czyż Władca nie symbolizuje prawa? Czy jego obecność nie jest bardzo symboliczna? O moim zamiłowaniu wie nie wielu. -Powiedział pewnym głosem Faris.
-Cały kontynent i pewnie dwa pozostałe. -Roześmiałam się.
-Nie prawda. -Powiedział Wielki Książę.
-Prawda. -Powiedziałam.
***
Wieczorem w mojej komacie w moim łóżku. Jak codziennie dzieliłam je z narzeczonym. Byłam w nim bardzo zakochana, choć jeszcze miesiąc wcześniej myślałam że moje uczucie do niego umarło. Ale nie umarło, jeszcze bardziej z dnia na dzień chciałam być jego żoną. On mówił że mnie bardzo kocha. Pocałował mnie w usta. Padliśmy na łóżko. Połączyła nas namiętna miłość. Jego przyrodzenie ładnie wtuliło się w mój tyłek. Kiedy poczułam, jak jego przyrodzenie inicjuje ruch, oddałam to samo. Jego przyrodzenie kręcące się w moim tyłku sygnalizował pragnienie, a ja odwzajemniam to odpowiednio, podnosząc koszulę nocną do góry, zdejmując ją. Jego nieustępliwa męskość jechała na wojnę, wjeżdżając w pękniecie w moim tyłku, wcierając preejakulat na moją dupę, aby bez wysiłku mnie pieścić, pieścić, pieścić. Po raz kolejny oboje mieliśmy popełnić niewybaczalny grzech seksu przedmałżeńskiego i nie zrobiliśmy nic, aby temu zapobiec. Przetoczyłam się na plecy.
-Kochasz nie? -Zapytałam.
-Tak, bardzo kochanie. Najpiękniejsza ty jesteś mym imperium. -Wielokrotnie całując jego umięśnione ciało, rozwarłam nogi. Włożył mi się do pochwy. Walił moją kobiecość, moje ramiona otaczały jego męskie ciało, wielokrotnie wciągałam go do swojej szczeliny, podczas gdy jego nogi trzepotały dziko w powietrzu. Pocałowałam go bardzo namiętnie w usta. On nie był mi dłużny, zaraz zaczął mnie całować. Nadszedł moment wrzenia, moje wnętrza wariowały. Doszliśmy. Zegar z kukułką w mojej drugiej komacie zaczął wygrywać dwudziestą drugą. Zasnęliśmy w swoich nagich ramionach.
Część dalsza nastąpi...
Czytelniku zostaw komentarz!!!
Twoja opinia jest dla nas drogowskazem!!!
Zagłosuj w konkursie na najlepszy tekst na stronie w 2020!!!
Jako autorka Jabłka Królewskiego przepraszam za tak krótki rozdział ale niestety mi się usunął gotowy tekst i miałam bardzo mało czasu na dodanie tekstu więc napisałam skróconą wersję. A że to seria codziennych opowiadań nie mogłam dodać dopiero jutro dwa teksty. Ale obiecuję że wynagrodzę to wam w niedzielę oraz poniedziałek (pisząc dużo dłuższe teksty niż ten dzisiejszy).