Jabłko Królewskie #10
- Noelia Martyna Rozinkiewicz
- 26 paź 2020
- 6 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 22 lis 2020
Darmowe Opowiadanie, +16 lat,
odcinek zawiera treści które mogą być nieodpowiednie dla dzieci.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Wyjechaliśmy z pałacu w stronę granicy mieliśmy zatrzymać się w dwóch pałacach razem z Królową i Królem, spędzić tam po jedynym dniu a później pojechać już sami do Ağırbaşlıego Kraju. Z początku mialiśmy tylko jednego dnia tylko w jednym pałacu i szybciej wrócić ale ostatecznie moi rodzice i Faris tak postanowili. Jan z Edwinem się śmiali że pewnie chcieli jeszcze dwa dni być ze swoją córką, nie wiadomo kiedy i czy w ogóle ją zobaczą. W lesie blisko stolicy Bezprymii (jeszcze przed świątynią). Rozdzieliśmy się Król, część wojska, wozy i akurat nie używane konie pojechały jedną drogą a ja, Wielki Książę, Królowa, moje dworki: Nina, Weronika, Aldona, Mścichna, kapłan Thaddeus Taddeo, Jan, Edwin i Siemmił i reszta osób w tym druga część wojska pojechaliśmy drugą drogą.;
-To zadajemy śmieszne zagadki? -Zaproponował Wielki Książę jadący na białym koniu.
-Tak. -Zgodziła się moja mama jadąca na brązowym koniu.
-W jakieś ustalonej kolejności? -Zapytał Wielki Książę.
-To nie ma sensu. -Powiedziałam jadąca na Iskrze- klaczy którą dostałam do Farisa.
-No dobrze. To ja zacznę. Co jest podobno gorsze od znalezienia robaka we właśnie ugryzionym jabłku? -Powiedział Wielki Książę.
-Wielki Książę. Znalezienie połowy robaka. -Powiedział Jan.
-Łee... -Powiedział Siemmił.
-Oj, mięsko jak każde inne. -Powiedział Wielki Książę.
-Władco. Jak się nazywa odgłos, który słychać gdy małemu rakowi zabierze się zabawkę? -Zapytał Jan.
-Wycie Raczka? -Zapytałam zamyślona.
-Wielko Książno, tak. -Powiedział Jan.
-Aha. -Powiedziałam.
-Jak brzmi w czasie przyszłym czasownik kradnie? -Zapytał Jan.
-Siedzi. Kat się na niego szykuje. A następnie morduje. Jest pochowany w niedźwiedzim żołądku a potem w niedźwiedzim odchodzie. -Powiedział Edwin.
-E... mordowanie... to akurat fajny widok. -Roześmiał się Faris.
-Faris. -Powiedziałam z politowaniem. Przez moją myśl przeszło pytanie: Jak mógł to powiedzieć przy swojej teściowej? Jak mógł przyznać się do swojej skłonności? Przecież już na całym kontynencie a pewnie i świecie plotkują że ma krwawe rządy.
-No przecież żartuje. -Śmiał się Faris.- Jak się nazywa dziecko wrzucone do kwasu?
-Wielki Książę, czy takie dziecko nie nazywało by się kwaśne? -Zapytał Jan.
-Nie, nazywało by się rozpuszczony bachor. -Śmiał się Faris.
-Czego na starość najbardziej się boi nietoperz? -Zapytałam.
-Nietrzymania moczu? -Zapytała Nina.
-Racja. -Powiedziałam, przytakując przy tym głową.
-Co to jest: zielone, miauczące i myszy łapie? -Zapytała Królowa.
-Kot? -Zapytał Edwin.
-A widziałeś kiedyś zielonego kota? -Zaśmiała się moja mama.
-Na bitewnym polu. -Powiedział w pełnie poważnym głosem Edwin.
-Że co? To byście wojowali na haju? -Śmiała się moja mama.
-Nie. Ale miałem wówczas takie widzenie. -Powiedział Edwin,
-Nie możliwe. -Śmiała się moja mama.
-Możliwe. -Upierał się przy swoim zdaniu Edwin.
-Pragnęłabym wiedzieć w jakim takie razie wówczas był mój zięć. -Śmiała się Królowa.
-Królowo, ale ja nie zażywam ziół konopijnych ani nie jem grzybów psylocybionowych zwanych również grzybami halucygennymi. Pić alkohol to też nie bardzo. Bo władca, wojownik i polityk musi być trzeźwy. Z resztą syn, a teraz również mąż także. Chyba nawet bardziej. Z resztą i na bezprymskim dworze jest to źle widziane jak i na dworze mojej matki jest to źle widziane, jak i na dworze mojego ojca było to źle widziane. -Powiedział z powagą Faris.
-A twoi ludzie? -Śmiał się Królowa.
-Edwin? Ale ja zawsze im zakazuje by brali. -Powiedział z powagą Faris.
-Oby, oby, oby. -Śmiał się Królowa.
-Królowo. Co w zagadce mogło być w odpowiedzi? -Zapytał się Edwin.
-Sierota żaba wychowana przez kotkę. -Śmiała się moja mama.
-Wielka Książno. Jakie jest skrzyżowanie kota z węglem? -Zwrócił się do mnie Jan.
-Kotowęgiel? -Zapytałam.- Węglokot?
-Wielka Książno. Miał. -Powiedział do mnie Jan.
-Kochanie jak myślisz, kiedy kotu dokuczają zęby? -Zapytałam.
-Nie wiem. -Śmiał się Faris.
-Gdy go psy gryzą. -Powiedziałam.
-Od czego zależy długość życia myszy? -Zapytał Faris.
-Od kota. -Powiedziałam jednocześnie z Janem.
-W co się bawią dzieci grabarza? -Zapytał Siemmił.
-W berka między grobami? -Zapytałam.
-Mylisz się Wielka Książno. W chowanego. -Powiedział Siemmił.
-Co mówi kościotrup do swojego kolegi, kiedy jest na niego rozzłoszczony? -Zapytał Jan.
-Bo ci porachuję wszystkie kości. -Zaśmiał się Faris.
-Wasza wspaniała mość. Dlaczego kościotrup odkręca wodę? -Zapytała Aldona.
-Nie wiem. -Powiedziałam.
-Ponieważ pragnie nalać wody do miednicy. -Zaśmiała się.
-Dlaczego pająk ma osiem nóg? -Zadał pytanie Wielki Książę Faris.
-Żeby mógł chodzić, jak mu jakiś okrutny Książę wyrwie sześć. -Zaśmiał się Jan.
-Ej, nie przy teściowej. -Powiedział oburzony Wielki Książę.
-Bo co? -Śmiali się Jan, Edwin, Siemmił i dotąd milczący prawdopodobniej przez swój stan kapłański Thaddeus Taddeo.
-Bo jak uwierzy że nawet dla sadystycznej przyjemności pająkom nogi wyrywam to nie pozwoli mojej żonie wyjechać. -Powiedział Faris.
-Przecież w to nie uwierzę. -Powiedziała moja mama.
-Oby. -Powiedział Faris.
-Nie uwierzę. -Powiedziała moja rodzicielka.
-Ile to jest półtorta+półtorta? -Powiedział Faris aby jak najszybciej zmienić temat.
-Cały tort. -Wyrwało się Ninie zanim skończył wypowiadać ostatnie słowo Faris.
-Co to znaczy, jak ktoś znajdzie cztery podkowy? -Zapytała Siemmił.
-Bracie to znaczy, że gdzieś w pobliżu koń biega boso. -Powiedział Edwin.
-Nina ty się teraz nie odzywaj bo ty będziesz od razu wiedziałaś. Jak się nazywa roślina, która podaje swoją lokalizację? -Zapytała Weronika.
-Nie wiem. -Powiedział Siemmił.
-E... no... kochanie... Tuja... -Powiedział Edwin.
-Tak tuja. -Powiedziała Weronika.
-Jaka jest różnica między zwykłym zającem a latającym? -Zapytał Wielki Książę.
-Wielki Książę czy ktoś tam co to powiedział. Latający ma na plecach orła. -Powiedziała Nina.
-Tak, Nina. -Śmiał się Faris.
-Jaki to czas: spadłem z konia? -Zapytał Edwin.
-Bolesny. -Powiedział Siemmił.
-Racja. -Przytaknął bratu Edwin.
-A ja całe życie myślałam że teraźniejszy. -Śmiałam się.
-A ja że krucjatowy. -Śmiał się Faris. W tym momencie przypomniałam sobie o tych strasznych życzeniach składanych mi przez staruszkę.
-Spadłeś podczas bitwy z konia? -Zapytałam z troską.
-Nie. -Śmiał się Faris.
-Na pewno? -Zapytałam z troską.
-Nie. -Śmiał się Faris.
-Nie żartuj sobie tak. -Powiedziałam.
-Ty myślisz że tak szybko się spada z konia jak jest bitwa? -Śmiał się Faris.
-My mężczyźni, a zwłaszcza wojowie, chcemy się zawsze chwalić jacy my nie jesteśmy męscy. Ale jaki jest naprawdę szczyt wytrzymałości? -Powiedział Jan.
-Nabić ośmiu krucjatorów jednocześnie na wułcznie? -Zapytała moja mama.
-Królowo. Nie. To dla mnie zwykła normalka. -Powiedział Jan.- Nabijam najczęściej sześciu więc co to jest ośmiu. -Dodał.
-Przelecieć własnego brata i jeszcze nie być zniesmaczony. -Powiedział Siemmił.
-Siemmile, nie przy wszystkich. -Zaśmiał się Edwin.
-Nabrać wody w usta, usiąść na rozgrzanym piecu i czekać, aż się woda zagotuje. -Powiedział pospiesznie Jan.
-Co jest pierwszym krokiem do masochizmu? -Zaryzykowałam przy własnej matce, może Wielki Książę zrozumie co pragnę, gdy byliśmy nastolatkami to robiliśmy a teraz on chyba tego nie chcę.
-No nie wiem. Picie gorącej wody i chodzenie boso po śniegu? -Zapytał Wielki Książę.
-Bycie uczniem, który twierdzi, że chodzenie do szkoły sprawia mu przyjemność. -Powiedziałam.
-A propo szkoły. Jak się nazywa człowiek, który ciągle gada i gada, chociaż nikt go nie słucha? -Zapytał się Jan.
-Nauczyciel. -Powiedział Edwin.
-Jak się nazywa ośma żona kucharza? -Zapytał Wielki Książę.
-Usmażona. -Odpowiedział Jan.
-Wielki Książę. A od kiedy w Ağırbaşlıego Kraju kucharz może się osiem razy ożenić? -Zapytał mój Kapłan.
-Jak mu umrze siedem pierwszych. I będzie się chciał żenić ósmy raz. -Powiedział Faris.- A co kapłan pragnie zmienić religię? By ożenić się drugi raz? Nawet ja jako władca nie mogę.
-Ty możesz. -Powiedział Kapłan.
-Dawno, dawno, dawno temu władcy mogli się żenić tyle ile chcieli a teraz nie mogą. Zwłaszcza że jak widzę tak piękną kobietę jak Królewna, to prawie oderwać wzroku nie mogę.
-A jak się odkochasz to zmienisz prawo? -Zaśmiał się Kapłan.
-Nie. -Powiedział Faris.- Kocham ją, jest jedyną kobietą, osobą życia. -Dodał.
-A prawo zmienisz? -Zaśmiał się Kapłan.
-Nie, bo monogamia to najlepszy system małżeński jaki mógł powstać. -Powiedział Faris.
-Thaddeus Taddeo i tak jesteś kawalerem więc co cię obchodzi wielożeństwo. Nie masz przecież żony i kochanki z którymi chcesz być. -Powiedziałam.
***
Na postoju. Oddaliśmy się od innych, by zostać samemu tylko z trzema ochroniarzami.;
-Jakie masz najskrytsze marzenie? -Zapytał mnie Faris patrząc się na moją twarz, bawiąc się moim włosami. A ja patrzałam jak zaczarowana na Farisa.
-Wielki Książę, Wielki Panie, powiennieś się napić, ponieważ się od odwodnisz. -Powiedział do Farisa jeden z jego najbliższych ochroniarzy.
-Wielki Książę, Wielka Pani, dotoczy się również ciebie. -Powiedział drugi z ochroniarzy.
-Dobrze. Nie chce mi się pić; ale daj; wam trzem wierzę jak nikomu innemu. -Powiedział Faris do ochroniarzy.
-Wielki Książę, mówisz że ktoś inny chciałby cię otruć. -Powiedział drugi z ochroniarzy.
-Tak, ale najbliższa ochrona to nie. -Powiedział Faris.
-To dla Księcia, to dla Księżnej. -Powiedział pierwszy z ochroniarzy, podając nam picie. Zaczęliśmy pić ciągle się na siebie patrząc.
-Na czym to skończyliśmy. -Powiedział Wielki Książę patrząc się na moją twarz.
-Na wyznaniu swoich najskrytszych pragnień. -Powiedziałam do Wielkiego Książa patrząc się na jego twarz.
-Ktoś przyłożył mi szmatę do ust. -Ratunku!!!- W tym momęcie jeden z ochroniarzy złapał szmatą za usta Farisa. Wyrywałam się, Faris też. -Ratunku!!! Ratunku!!! Ratunku!!!- Widząc jak Wielki Książę upada na ziemię. Zemdlałam.
Część dalsza nastąpi...
Czytelniku zostaw komentarz!!!
Twoja opinia jest dla nas drogowskazem!!!
Zagłosuj w konkursie na najlepszy tekst na stronie w 2020!!!
Comments